Żebyśmy tylko zdrowi byli - Andrzej Brzeski
Żebyśmy tylko zdrowi byli
Andrzej Brzeski
Nam każą ruki po szwami szczerzyć zęby do dam
Śpiewać wesoło, to łaskawie rzucą diengi
My dla nich tyle co nic, na butach pył, w oknie kit
Odpad historii, znaczy się inteligenty
Nas mają w garści, to fakt, my dla nich popiół i piach
Nasze myślenie ich do głębi denerwuje
Chętnie nas zetrą na miał w lśniące opony ich aut
Bo tylko pisze, ale nic nie produkuje
Żebyśmy tylko zdrowi byli
Żeby się jeszcze chciało żyć
Żeby daleko od debili
I debili tych goryli
Zanim Polskę zmienią w kicz
Żeby nam umysł nie zindyczał
Nie usnął od kiełbachy mózg
Bo jeśli nie to marsz donikąd
Dyktatura hurtowników
Jeśli nie, to po nas szlus
Hurtownia bawi się dziś, jest prezes Mikuś i miś
My o tem potem napiszemy do gazety
To obowiązek nasz psi, by rejestrować ich dni
Jak żrą ostrygi i wpadają w te kotlety
To nasz interes i mus, by piórem śledzić ich gust
Na balu lwów, na balu krów, balu baranów
Bo oni mają swój glejt, Gawronik story (?), Schnapsgate
Bo oni pany, a my ich Długosze Jany
Żebyśmy tylko zdrowi byli...
Cześć panie Tuwim, sie ma, twój „Bal w operze” znów trwa
Fabrykant rusza z obszarnikiem w białe tango
A w ciemnej kuchni wśród klątw, bo nie ma forsy na prąd
Kleci wierszyki inteligent kulturalny
Podobno Herbert tu wpadł i Brodski obiad dziś zjadł
A potem spotkał się z kółeczkiem emerytów
I achy ochy są w krąg, a książki idą na złom
Bo nikt niczego już nie czyta oprócz Żyda
Żebyśmy tylko zdrowi byli...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz