Muzeum i dziewczyna


Joanna Lewandowska
Muzeum i dziewczyna

Konstanty Ildefons Gałczyński

Pewna matka miała córkę,
A ta córka znowu chęć
Chodzić co dzień do muzeum
Ni to w dziewięć, ni to w pięć.

Matka bywa też hiena,
Wrzeszczy, że to jakiś chłam,
Na to córka: - Ach, Szopena
Są pamiątki śliczne tam:

Fortepiano, na nim torcik,
Stary zegar, zeschły kwiat
I ten stół, co na Majorce
Cztery nogi miał i blat...


Matka nie wie, kto to Szopen,
Przeto chamski robi krzyk,
Nie wie, że on Europę
Zaczarował, potem znikł;

Jedna jest niekulturalna,
Mówi, że to jaki drań,
Druga jest sentymentalna
I stąd konflikt, proszę pań.

Fortepiano...

Oczywiście - nadszedł przełom:
Dwie kobiety - różny świat:
Idzie córka do muzeum,
A mamuśka za nią w ślad.

Ach, wypadków nić przeklęta!
Wszystko widać - mały tłum:
Razem z córką jakiś pętak
Także wszedł do mu-ze-um.

Fortepiano...

Matkę zlało jak ukropem,
Tłum ucieka, woźny zbladł:
- Ach, to to jest ten twój Szopen?!
Rudy wąsik - ładny kwiat!

I zaczęła straszne dzieło
Parasolką - co za wstyd!
Całe trzęsło się muzeum
Od piwnicy aż po szczyt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz