Nie żal tych łez - Wiktor Friedwald


Tadeusz Faliszewski
Nie żal tych łez


Wiktor Friedwald

Każda chwila, każdy dzień
Pełen tęsknot, pełen drżeń
Pieści i łudzi, woła i budzi
Czem to się skończy, czem

Szept twych wyznań, żar twych ust
W moją krew niepokój wniósł
Duszę zabrałaś
Szczęście mi dałaś
Pokochałam cię i wiem

Nie żal tych łez
Nie żal mi marzeń i snów
Żal mi tych słów
Co już przebrzmiały
One nam dały poezję barwnych złud
Odwieczny szczęścia głód
Co dwa serca nam splótł

Te srebrne łzy
Uśmiechem były tych dni
Żyję na nowo
Cudne to słowo
Kocham
Tul mnie do łona
I pieść w ramionach
Nie żal mi łez
W których szczęście lśni

Merci, madame

Helena Lam
Tadeusz Faliszewski
Merci, madame

Wiktor Friedwald

Na całym świecie nie znajdziecie
Takiej damy
Jak ma dziewczyna, jak ma jedyna
Pijemy wino
I w domino sobie gramy
A czar uroczy mają oczy
Śliczne jej

I choć się błąkam
W niespokojnych myśli tłumie
O nic nie pytam, bo z oczu czytam
Że coś w jej życie weszło skrycie
I rozumiem, że to, co było
Się skończyło w chwili tej

Merci, madame
Rozumiem sam
Madame, merci
Za kilka dni
Za piękne byłyby
Nie miały skończyć się
Ja wiem, ty pewnie dzisiaj
Ze mnie śmiejesz się

Merci, madame
Znów będę sam
Madame, merci
Za kilka dni
Wspomnienia wezmę w świat
Po życia mego kres
Nie trzeba łez

Merci, madame
To życie jest

Panna Fela oczkiem strzela - Seweryn Mendelson

Tadeusz Faliszewski
Panna Fela oczkiem strzela

Seweryn Mendelson

Chłopcu panna w oko wpadła
Mówi więc: pardon
Może panna chce
Pójdziem de pache

Najpierw kino, potem dancing
No i ochlaj fest
I zabawa klawa jest

Lecz, gdy pannie facet w oko wpadnie
To jest trudniej, naturalnie
Wtedy puszcza oczka, jak pończoszka
Znak, że kocha go i chce

Gdy panna Fela okiem strzela
To jest dobry znak
Że powie: tak
Boś w oko wpadł
Ma ochotę na pieszczotę
Akurat
Na ciebie wybór padł

Gdy jej spodoba się kawaler
To chce z nim szaleć
No i tak dalej
To chce z nim tańczyć, pić do rana
Ferajna zgrana
Się bawi tak

Gdy panna Fela okiem strzela
Na śmiałego wal
Idź z nią na bal
Do pięknych sal
Tam w bufecie dostaniecie
Wódzię, schab
Wypijcie bruderszaft

Romans z Powiśla - Aleksander Jellin

Tadeusz Faliszewski
Romans z Powiśla


Aleksander Jellin

Za modrą Wisłą, goniąc spojrzeniem
Siedzi Marianna ze swoim Heniem
Jej absztyfikant jest chłop morowy
On bezrobotny jest zawodowy
Raz ją poklepie, raz ją pobije
I, chwalić Boga, jakoś się żyje

Tak pokochałem moją Walerię
Że jej kupiłem los na loterię
Moja Walerciu, ja w szczęście wierzę
Jak wygrasz stawkę, to się pobierzem
Ona wygrała dwadzieścia tysięcy
I jam jej odtąd nie widział więcej

W Saskim Ogrodzie koło fontanny
Jakiś się facet przysiadł do panny
Była niewinna jak wonna lilia
Na imię miała panna Cecylia
Tak z nią flirtował, aż przebrał miarę
Skradł jej całusa, ona mu zegarek

Na górze róże, na dole fiołki
Pożycz pięć złotych do poniedziałku
Już miesiąc zaszedł, psy się uśpiły
Oj, nie pożyczę, mój skarbie miły
Szemrze strumyczek, wstęgą się wije
Może pożyczę, jak się upiję

Tango grajcie mi - Stanisław Felix

Tadeusz Faliszewski
Tango grajcie mi

Stanisław Felix

Gdy zapada na przedmieście mrok
Ma pan Franio na zabawę gust
Gdzie kieruje zatem pierwszy krok
Do kawiarni, gdzie go woła mus do Frani

Tam ferajna fajna - comme il faut
Oczekuje go
Pan Franciszek wchodzi, dulca ćmi
Krzycząc już od drzwi

Tango grajcie mi, wódy dajcie mi
Dzisiaj z panną Franią pragnę pić
Ubawimy się lub wstawimy się
Znakiem tego humor musi być

Kiedy grają tango
W struny szarpane
Tango szemrane te
Więc faktycznie owszem
Nogi się proszą
Nogi ponoszą mnie

Tango grajcie mi, wódy dajcie mi
Dzisiaj z panną Franią pragnę pić
Dziś zaleję się, dziś uśmieję się
Jak wolności pragnę, warto żyć

Każda radość smutny koniec ma
Policjanci kładą walce kres
Nie chcą wierzyć, że zabawa trwa
Że to wszak jest salonowa gra o Franię

Wkrótce już w areszcie bractwo tkwi
Jak umarłe śpi
Tylko Franiu krzyczy co ma sił
Jakby w knajpie był

Chandra - Wacław Stępień

Jurij Morfiessi - Чубчик
Janusz Popławski - Chandra

Wacław Stępień

Gdy taka chandra czasem
Na serce mi opadnie
Świat się cały może walić, jak stał

Masza, no proszę
Niech ją kto ukradnie
Będzie tylko kłopot z babą miał

Nie będę jej trzymał
Powiadam wam szczerze
Niech sobie ją bierze
Niech będzie zdrów

Swój dobry humor
Odnajdę w flaszce wina, na dnie
I, jak dawniej
Wesół będę znów

Miszeńka


Janusz Popławski - Miszeńka

Edward M. Merlis


Miszeńka, ech
Przy tobie słodko śnić
Miszeńka, ech
Mnie w twe ramiona chwyć
Siądź przy mnie blisko
I uśmiechnij się
Pocałuj, ja kocham cię

Miszeńka, ech
Tyś chłopak zuch i chwat
Miszeńka, ech
Nam niepotrzebny swat
Bo kiedy miłość mocno złączy nas
Wtedy niech wali się świat

Obraz: Kuźma Pietrow-Wodkin

Tańcz Maszka, tańcz - Władysław Szlengel


Mieczysław Fogg
Tańcz Maszka, tańcz

Władysław Szlengel

Tańcz, Maszka, tańcz
Na stole wśród butelek
Roześmiana stań
Patrz, jak oczy płoną
Rzuć chustę swą czerwoną
Jak szalona tańcz

Tańcz co masz sił
Niech widzą, że to ogień,
Ogień z twoich żył
Bijże w tamburyno
Niech piosnki twoje płyną
Hej, dziewczyno, tańcz

Śmiej się Griszka - Władysław Szlengel

Piotr Leszczenko - Katia

Mieczysław Fogg

Śmiej się, Griszka

Władysław Szlengel

Śmiej się, Griszka
Zajrzyj do kieliszka
Wódka lepsza od dziewczyny
Bo nie zdradzi cię

Wódka, Griszka
To jest towarzyszka
Przed nią żal się
Przy niej zapłacz
Przy dziewczynie nie

Weź garmoszkę
W oknie sobie siądź
Patrz się w gwiazdy
I wesoły bądź

Śmiej się, Griszka
Zajrzyj do kieliszka
Choć dziewczyna cię nie kocha
Śmiej się, Griszka, śmiej

Garmoszka - Władysław Szlengel


Janusz Popławski, Piotr Leszczenko
Garmoszka - Гармошка

Władysław Szlengel

Garmoszka gra
Jest czaju szklanka słodka
Gdy zamknę drzwi, jak dobrze mi
Siemieczki są i jest suszony mak
I śpiewa nam Wołodia
Więc czegoż jeszcze brak
Gorący piec złociste rzuca skry
Gdy śpiewa nam Wołodia
Nie wiemy, co to łzy

Muzyka: Leon Rzewuski

Obraz: Firs Żurawlew Dieriewienskij

Ja piję czaj

Adam Aston - Ja piję czaj

Edward M. Merlis

Ja piję czaj, gorący czaj
Przy samowarze
Całą wieczność mógłbym siedzieć
Ja przy nim grzeję się
Z uciechy śmieję się
A dobry humor to jest zdrowie
W to mi graj

Ja piję czaj, gorący czaj
I o miłości absolutnie nie chcę wiedzieć
Lecz gdy chcesz skusić mnie
Do pieszczot zmusić mnie
To na prikuskę zamiast cukru
Usta daj

Natasza

Adam Aston - Natasza

Wiktor Friedwald

Moja Natasza ma dwie poduszki
A pod pierzyną, jak bilard nóżki
Niebieskie oczy, co przebiją cię na wskroś
I jeszcze coś, i jeszcze coś

Moja Natasza ma serce z wosku
Dołeczek w buzi, dwie dziurki w nosku
Czerwone usta, że całusa tylko proś
I jeszcze coś, i jeszcze coś

Obraz: Konstantin Razumov

Towariszcz Sonia - Jerzy Ryba

Moscow Nights - 1935

Adam Aston
Towariszcz Sonia


Jerzy Ryba

Wśród komsomolców wiedzie prym
Nęci ich wdziękiem swym
Towariszcz Sonia

Znad Wołgi najpiękniejszy kwiat
Zerwij go, gdyś jest chwat
Ta piękna Sonia

Gdy znajdziesz taką
Jak jest Sonia, padawaj
Lecz wiem, nie znajdziesz
Choć przejedziesz cały kraj

Ech, takich kobiet to nam brak
Nie zna nikt drugiej, jak
Towariszcz Sonia

Ekspres Warszawa - Władywostok - Andrzej Włast


Loda Halama
Ekspres Warszawa - Władywostok

Andrzej Włast

Hej, ten pociąg mknie jak strzała
Jeden przedział, dziesięć dni
Wzdłuż przecięta Rosja cała
Spoza okien miga mi

A w przedziale towarzysze
Chórem mi śpiewają wciąż
W takt parowóz ciężko dyszy
I wagonów pełznie wąż

Ech, sąsiad Piotr na imię ma
I na bałałajce gra
O miłości mówi mi
Jak to w drodze pięknie brzmi

Kołysze wagon do snu błogiego
Z towarzyszami godziny biegą
I wszędzie kwitnie idea czysta
Dla cudzoziemki od Intourista

Sąsiad próbował mnie
I agitował mnie
Prasą częstował mnie
I mówił tak

Ty zostań z nami tu
Bolszewikami stu
Choć źle czasami tu
Jam wolny ptak

Lecz oto Moskwa, gwar i ruch
Mój drugi sąsiad, młody zuch
Żegnając się drży cały z tremy
Sczastliwej puti, życzy mi
Napisze coś za kilka dni
I daje białe chryzantemy

A pociąg mknie dalej
I w słońce i w mrok
Czerwone plakaty
Wołają co krok

A wszystko zagłusza
Szum pary i gwizd
To Rosja jest
Jaką chce mieć Intourist

Stop, już granica kraju
Żegnaj, żegnaj bolszewicki raju
Raz, dwa, rewizja celna
Do bufetu idę jeść

Jakiś gość (?)
Tawariszcz i gra na harmonijce
Chociaż już mocno w głowie ma
Lecz w prysiudy idzie, że aż ha

Hej, ten pociąg mknie jak strzała
Jeden przedział, dziesięć dni
W pół przecięta Rosja cała
Spoza szyb mignęła mi

Rosjanka - Walery Jastrzębiec


Stefan Witas - Rosjanka

Walery Jastrzębiec


Rosjanki dusza to zagadka
Jej nikt nie zgadnie do ostatka
Jej ojcem step, tęsknota matką
Wciąż szuka złud i nowych snów

Rosjanka kocha i szaleje
A gdy przeminie noc i dnieje
Z kochanka drwi i znów się śmieje
Do szczęścia tęskni znów...

Fot. Margarita Kareva

Lunnaya rapsodiya - Rapsodia księżycowa


Leonid Utisow - Лунная рапсодия

Был вечер ясный, был тихий час.
Одна луна, как верный страж,
Оберегала в парке нас,
В тени ветвей пел соловей,
И песнь лилась, и ночь была ясней
От блеска ясных глаз.

Я помню лунную рапсодию
И соловьиную мелодию,
Твой профиль тонкий, голос звонкий,
Твои мечты. Но где же ты?
Звучи же, лунная рапсодия,
Твой голос слышу в каждой ноте я.
Твои улыбки — в звуках скрипки,
Поют альты — я слышу: ты.

Счастья я не ищу теперь иного,
Вечер мне повторить бы лунный снова.
Сыграй мне лунную рапсодию,
Я напою тебе мелодию.
Хочу, как прежде, жить в надежде,
Что будут петь нам соловьи.

Не знаю, где ты, и где твой дом,
И как найти тебя
На шумном нашем шаре на земном,
Встает заря, и мне пора
Забыть о том, что, может быть,
Меня и вспомнишь ты с трудом.

Obraz: Paula Belle Flores

Mne beskonechno zhal'

Jewgienij Mukownin
Iwan Szmielow
Мне бесконечно жаль

Boris Timofiejew

Я понапрасну ждал
Тебя в тот вечер, дорогая.
С тех пор узнал я, что чужая
Ты для меня.

Мне бесконечно жаль
Своих несбывшихся мечтаний,
И только боль воспоминаний
Гнетет меня.

Хотелось счастье
Мне с тобой найти,
Но, очевидно,
Нам не по пути.

Мне бесконечно жаль
Своих несбывшихся мечтаний,
И только боль воспоминаний
Гнетет меня.

Twoje zielone oczy

M & I Garmash
Walerij Agafonow
Твои глаза зеленые

Так хочется хоть раз,
В последний раз поверить, -
Не все ли мне равно,
Что сбудется потом;
Любви нельзя понять,
Любви нельзя измерить,
Ведь там, на дне души,
Как в омуте речном.

Пусть эта глубь бездонная,
Пусть эта даль туманная
Сегодня нитью тонкою
Связала нас сама.
Твои глаза зеленые,
Твои слова обманные
И эта песня звонкая
Свели меня с ума.

Проглянет утра луч
Сквозь запертые ставни,
А все еще слегка
Кружится голова,
В ушах еще звучит
Наш разговор недавний,
Как струнный перебор,
Звучат твои слова.

Пусть эта глубь бездонная...

Не нужно ничего,
Ни поздних сожалений...
Покоя все равно
Мне больше не вернуть.
Так хочется хоть раз,
На несколько мгновений,
В речную глубину
Без страха заглянуть.

Ej, drug-gitara


Eduard Chil
Aleksander Wertyński 
Piotr Leszczenko
Эй, друг-гитара

Boris Timofiejew


В жизни все неверно и капризно,
Дни бегут, никто их не вернет.
Нынче праздник, завтра будет тризна,
Незаметно старость подойдет.

Эй, друг-гитара, что звенишь несмело?
Еще не время плакать надо мной,
Пусть жизнь прошла, все пролетело,
Осталась песня, песня в час ночной!

Эти кудри дерзко-золотые
Да увяли в белой седине
Вспоминать те годы молодые
Будем мы с тобой наедине.

Эй, друг-гитара...

Где ты, юность без конца, без края,
Отчего так быстро пронеслась,
Неужели скоро, умирая,
Мне придется петь в последний раз?

Przy kominku - Tadeusz Zeromski

У камина - Przy kominku

Tadeusz Żeromski

Na kominku dogasa tlejący wciąż żar
Siadłaś smutna i patrzysz w ognisko
I przyzywasz marzeniem
Tęczowych rój mar
Wzywasz coś, co jest z dala, a blisko

Na kominku wciąż blednie
Płomiennych skier jamb
A ty marzysz uściski,
pieszczoty
Chociaż wiesz, że nie wróci
Prześniona już baśń
Chociaż wiesz, że daremne tęsknoty

Miłość jest po kominek
Gdzie zmienia się w dym
Wszystko piękno w twej duszy pospołu
Pozostaje ci rozpacz zaklęta w czczy rym
I garść szara zimnego popiołu

Tadeusz Rubnikowicz

Patrzysz znowu samotnie, zbudzona ze snu,
Jak w kominku się drwa dopalają,
Tam płomyki na chwilę rozbłysną i znów,
Krótkie życie na zawsze żegnają.

Czemu smucisz się tak? Pewnie żal ci tych dni
Pełnych szczęścia, miłości, oddania?
Czego szukasz w ognisku, co jeszcze się tli?
O! Nie znajdziesz już w nim rozwiązania…

Jeszcze chwila i cóż, zgaśnie ogień co chciał
Swoim blaskiem cię pieścić, ogrzewać
I ostanie się tam czarny węgiel i miał,
Który dziś się nie zdążył spopielić.

Uwierz, miłość jest takim kominkiem, tam, gdzie
Nasze piękne marzenia spalają.
Zgaśnie miłość – chłód w sercu osiądzie na dnie,
Żal, cierpienie i łzy pozostają.

Woźnico, nie poganiaj koni


Aleksander Malinin, Walentina Ponomariewa
Ямщик, не гони лошадей

Mikołaj von Ritter

Как грустно, туманно кругом,
Тосклив, безотраден мой путь,
А прошлое кажется сном,
Томит наболевшую грудь!

Ямщик, не гони лошадей!
Мне некуда больше спешить,
Мне некого больше любить.
Ямщик, не гони лошадей!

Как жажду средь мрачных равнин
Измену забыть и любовь,
А память, мой злой властелин,
Все будит минувшее вновь!

Ямщик, не гони лошадей…

Все было: и ложь, и обман...
Прощай, и мечты, и покой!
А боль не закрывшихся ран
Останется вечно со мной!

Tadeusz Rubnikowicz

Dzień taki smutny, zamglony,
Ponury trakt wiedzie mnie gdzieś,
Przeszłość, jak sen niewyśniony,
Przygniata boleśnie mą pierś.

Woźnico, nie musisz w dal gnać,
Bo na mnie nie czeka tam nikt,
Miłości mej obiekt już znikł,
Woźnico, nie musisz w dal gnać.

Chcę pośród mrocznej równiny,
Miłość zapomnieć zdradzoną,
Lecz pamięć – władca niemiły
Budzi tęsknotę uśpioną.

Woźnico…

Nie bawi mnie chytrość i kłam,
Zawalił się marzeń mych świat,
A ból nie gojących się ran
Zostawi na wieczność swój ślad.

Только раз - Tylko raz

Aleksandr Malinin
Только раз - Tylko raz

Paweł Gierman

День и ночь роняет сердце ласку,
День и ночь кружится голова,
День и ночь взволнованною сказкой
Мне звучат твои слова:

Только раз бывают в жизни встречи,
Только раз судьбою рвётся нить,
Только раз в холодный зимний вечер
Мне так хочется любить!

Тает луч пурпурного заката,
Синевой окутаны цветы.
Где же ты, желанная когда-то,
Где, во мне будившая мечты?

Obraz: Vladimir Pervuninsky

Утро туманное - Mglisty poranek

Konstantin Korowin
Aleksandr Malinin, Walentina Ponomariewa
Утро туманное - Mglisty poranek

Iwan Turgieniew

Утро туманное, утро седое,
Нивы печальные, снегом покрытые.
Нехотя вспомнишь и время былое,
Вспомнишь и лица, давно позабытые.

Вспомнишь обильные, страстные речи,
Взгляды, так жадно и нежно ловимые,
Первая встреча, последняя встреча,
Тихого голоса звуки любимые.

Вспомнишь разлуку с улыбкою странной,
Многое вспомнишь родное, далекое,
Слушая говор колес непрестанный,
Глядя задумчиво в небо широкое.

Взгляд твоих черных очей

Aleksandr Malinin

Взгляд твоих черных очей
В сердце моем пробудил
Отблеск угаснувших дней,
Отзвук утраченных сил.

Чем покорил ты меня -
Я пред тобою без слов.
И если б жить для тебя -
Жизнь свою начал бы вновь.

Но знаю я: никогда
Не назовешь меня "мой"...
Связан с другой навсегда
Я беспощадной судьбой.

Гордо на сердце хранишь
Горести жизни своей.
Но выдает, хоть молчишь,
Грусть твоих черных очей.

Obraz: Maria Szantho

Отцвели хризантемы - Okwitły chryzantemy


Galina Kariewa
Отцвели хризантемы


В том саду, где мы с Вами встретились
Ваш любимый куст хризантем расцвел
И в моей груди расцвело тогда
Чувство яркое нежной любви

Отцвели уж давно хризантемы в саду
Но любовь все живет в моем сердце больном

Опустел наш сад, Вас давно уж нет
Я брожу один, весь измученный
И невольные слезы катятся
Пред увядшим кустом хризантем

Nikołaj Charito - Wasilij Szumskij

Astry jesienne


Eduard Chil - Астры осенние
Stefan Witas - Astry Jesienne

Nikołaj Charito - Stanisław Ratold

Jesiennych astrów pęk
Śle smutku toń
I budzi w sercu lęk
Samotny zgon

Daremnie astry śnią
Minionej wiosny raj
I biedne mrą
Nim wróci maj

Wiosenne słonko
Już życia nie zbudzi
Jesień swym chłodem
Gra wśród smutnych pól
I niesie zgon
Ciepłem wiosny nie łudzi
Lęk nas przejmuje i ból

Już spadłe liście z drzew
Hen lecą w dal
Jesieni chłodny wiew
Roznieca żal

Samotne astry śnią
Minionej wiosny raj
I w smutku mrą
Nim wróci maj

Obrazy: Władimir Pierwuninskij

Wysocki - Kołakowski - Ona jest z Paryża

Włodzimierz Wysocki - Она была в Париже
Piotr Machalica - Ona jest z Paryża


Roman Kołakowski


Przepadłem, nie ma co, już życia kres się zbliża,
Ze emocji trzęsę się, w psychiczny wpadam dół...
Ja nie mam u niej szans, bo ona jest z Paryża!
I wiem, niestety, że ją kocha świata pół.

Na próżno tyle lat schrypnięty głos zdzierałem,
Bo obojętna jest jak przypadkowy widz.
A „Neutralny pas”, gdzie kwiatów nie zrywałem,
Wciąż dzieli nas, lecz jej nie wzrusza prawie nic.

Ból uszlachetnia mnie, cierpienie nie poniża,
A dal, rosnąca dal, rozbudza uczuć głód!
Ja nie mam u niej szans, bo ona jest z Paryża,
I sam Marcel Marceau na migi coś jej plótł.

Rzuciłem pracę precz, choć zawód mam ciekawy...
I słówek się noc w noc uczyłem aż po świt,
Lecz nie mam u niej szans, bo jedzie do Warszawy,
A francuszczyzna tam już nie jest modna zbyt.

Gdy wróci, powiem jej po polsku: - Proszę pani,
Ja tak nie mogę żyć, u kresu jestem sił!
Lecz nie mam u na to szans, bo ona jest już w Danii...
I pewnie z moich ról Królewicz Duński drwił.

Przez ten zamknięty świat jak jaskółeczka chyża
Przefrunie, a ja ból ukoję jedną łzą.
Ja nie mam u niej szans, bo ona jest z Paryża...
No, chyba że mnie tak pokocha jak ja ją.

Fot. Marina Vlady i Włodzimierz Wysocki

Wysocki - Kołakowski - Ratujcie nasze dusze


Спасите наши души - Ratujcie nasze dusze

Włodzimierz Wysocki - Roman Kołakowski

Schodzimy pod wodę
I fal cichnie ryk.
I mamy w nagrodę
W pogardzie pogodę,
Lecz gdy nas namierzą
I celnie uderzą
Nie dowie się nikt!

Ratujcie nasze dusze!
Z głębiny wyjść pomóżcie!
Ratujcie nasze dusze!
Ocalcie nas!
Nie mamy czym oddychać,
A S.O.S. nie słychać.
W stalowej trumnie zdychać
Z honorem czas!

Napięte aorty
Wzburzona krew rwie.
Tam w górze są porty,
Tu bomby eskorty,
Tlenowa głodówka
I śmierć - trupia główka
Wciąż miny nam śle.

Ratujcie nasze dusze!...

Śmierć prawie nie boli,
Wysysa z płuc krew.
Czy starczy nam woli,
By skonać powoli?
Czy w marzeń obłędzie
Żyć każdy chciał będzie,
Żyć logice wbrew.

Ratujcie nasze dusze!...

Wyjdziemy o świcie -
Otworzy się stal!
W cudownym błękicie
Oddawać lżej życie
Niż w mrocznej otchłani,
Jesteśmy skazani,
A żal. Strasznie żal!

Ratujcie nasze dusze!...

Nie dla nas poddanie,
Zdradzieckich flag biel.
Rozkazy wydane:
Idziemy taranem,
Zawrócić się nie da
I żywa torpeda
Osiągnie swój cel!

Ratujcie nasze dusze!...

Śpiewa: Paweł Kukiz

Wysocki - Kołakowski - Mam życia dosyć

Włodzimierz Wysocki - Сыт я по горло
Marian Opania - Mam życia dosyć


Roman Kołakowski

Mam życia dosyć, życie to trutka
Nawet piosenki nie kleją się
Ech, zejść by na dno
Jak podwodna łódka
Żeby nie mogli namierzyć mnie

Kumpel mi nalał do szklanki wódki
Gadał, że zawsze nie będzie źle
Poznał mnie z Wierką
Ręczył za skutki
Wódka i Wierka ocalą mnie

Ale zawiodła Wierka i wódka
Wódka ogłupia, Wierkę pal sześć
Ech, zejść by na dno
Jak podwodna łódka
Stracić pozycję, zgubić się gdzieś

Mam życia dosyć, na gębie kłódka
Szlag by to trafił, co ja mam grać
Ech, zejść by na dno
Jak podwodna łódka
By nikt na muszkę nie mógł mnie brać

Wysocki - Kołakowski - Co zdarzyło się w Afryce


Что случилось в Африке - Co zdarzyło się w Afryce

Włodzimierz Wysocki - Roman Kołakowski

В желтой жаркой Африке
В центральной ее части
Как-то вдруг вне графика
Случилося несчастье
Слон сказал, не разобрав
"Видно, быть потопу
В общем, так: один жираф
Влюбился в антилопу

Тут поднялся галдеж и лай
И только старый попугай
Громко крикнул из ветвей
"Жираф большой - ему видней!"

Зятю антилопьему
Зачем такого сына
Все равно что в лоб ему
Что по лбу - все едино
И жирафов зять брюзжит
"Видали остолопа!.."
И ушли к бизонам жить
С жирафом антилопа

Тут поднялся галдеж и лай
И только старый попугай
Громко крикнул из ветвей
"Жираф большой - ему видней!"

Что же, что рога у ней
Кричал жираф любовно
Нынче в нашей фауне
Равны все поголовно
Если вся моя родня
Будет ей не рада
Не пеняйте на меня
Я уйду из стада

Тут поднялся галдеж и лай
И только старый попугай
Громко крикнул из ветвей
"Жираф большой - ему видней"

В желтой жаркой Африке
Не видать идиллий
Льют жираф с жирафихой
Слезы крокодильи
Только горю не помочь 
Нет теперь закона
У жирафов вышла дочь
Замуж за бизона

Пусть жираф был не прав
Но виновен не жираф
А тот, кто крикнул из ветвей
"Жираф большой - ему видней!"

Raz na Czarnym Lądzie się
Zdarzył Czarny Piątek,
Był mezalians, ale gdzie
Koniec, gdzie początek.
Godnie stawić czoła złu
Puszcza nie zdołała,
Kiedy się w wędrownym Gnu
Żyrafa zakochała.

Okapi kpi z lamentu lam,
A ara w skrzek: - A wara wam
Od żyraf, co w myśl praw tych traw,
Stworzone są do wyższych spraw!
- Kocham gnu i wejdę z nim
W bliską ciał zażyłość,
Niech nareszcie w buszu tym
Kwitnie wolna miłość!

Jeśli zaś nasz związek tu
Komuś nie pasuje,
Ja na terytorium gnu
Natychmiast emigruję!
Okapi kpi z lamentu lam,
A ara w skrzek: - A wara wam
Od żyraf, co w myśl praw tych traw,
Stworzone są do wyższych spraw!

Tak objęła Czarny Ląd
Era tolerancji.
Był to sukces, lecz i błąd,
Bowiem brak gwarancji,
Jaki wpływ ma dziki seks
Na tożsamość nową?
Co uznaje tylko płeć
Społeczno- kulturową...

Preferencji trudny test:
Tapir ostrzy rogi,
Hipopotam w paski jest,
Wąż ma długie nogi,
Lew rzeżuchę żre i szczaw,
Słoń ma kolce ostre...
Wielbłąd dumny jest jak paw,
Bo on ma dzieci proste!

Parady nie do pary par -
Paranoicznych uczuć żar!
Partykularny smaku brak!
Okapi wykpi się i tak,
A stara ara lament lam
Ucisza skrzecząc: Wara wam
Od żyraf, co w myśl praw tych traw,
Stworzone są do wyższych spraw!