Zbieg - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń - Zbieg

Albo bywa przed
Albo bywa po
Umysł mój jak zbieg
Stamtąd niesie coś
Nie zatrzyma się
Bo ma nowy plan
Biegnie w przyszłość gdzieś
W wirtualne tam

Wszędzie bywa więc
Nigdzie nie ma go
Życia każdy strzęp
Łapie w pustą dłoń
Lecz nie składa się
Co rozerwał czas
Biegnie dalej zbieg
W błędnym kole szans

Tylko tu i teraz
Serce krzyczy dość
Nie wie jak pozbierać
Potłuczone szkło
Tylko tu i teraz
Serce pełne łez
W całość chce pozbierać
Rozproszony sens

Nie usłyszał zbieg
Krzyku ani łez
Na obrzeża szedł
Bezdrożami biegł
Słuchał różnych prawd
Z zachodu po wschód
Lecz nie znikał brak
Lecz nie znikał głód

Gdy zatrzymał się
Na rozstaju dróg
Zamiast w górę biec
Zaczął schodzić w dół
Tak trudno się szło
Kolan ostry ból
Chciał powstrzymać go
Nie pozwolił mu

Nagle tu i teraz
Umysł w serce spadł
W całość wnet pozbierał
Rozproszony świat
Nagle tu i teraz
Znikło przed i po
Wieczność się otwiera
Jestem - to jest to

Tylko rytm - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń
Tylko rytm


Prawda jest taka
Że od lat nie robię nic
Prawda jest taka
Że już nie wiem jak mam żyć
Prawda jest taka
Że straciłem smak i sens
Prawda jest taka
Że udaję – przecież wiesz

I tylko rytm, rytm mojej krwi
I tylko rytm powtarza mi
Zacznij żyć

Prawda jest taka
Że ukrywam swoją twarz
Prawda jest taka
Że zatrzymać chciałbym czas
Prawda jest taka
Że już nie wiem czego chcę
Prawda jest taka
Że panicznie boję się

I tylko rytm...

Prawda jest taka
Że szukam bliskich rąk
Prawda jest taka
Że czekam na twój wzrok
Prawda jest taka
Że nie wiem czy gdzieś jest
Ktoś kto się wsłucha
I usłyszy też

Ten jeden rytm, rytm swojej krwi
Ten jeden rytm, co krzyczy ci
Zacznij żyć

Myśli jak motyle - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń
Myśli jak motyle


W mojej głowie myśli jak motyle
Kolorowe, białe, czarne
Biegnę z nimi, tańczę
Próbuję dotknąć palcem
A one to tu, to tam uciekają
A one to tu, to tam powracają
A ja idę dalej
W głęboką ciemną zieleń
Poza wszelką myśl
Poza wszelkie znaczenie
A tam nic, nic, nic
Tylko głębi zieleń
A tam nic, nic, nic
Spokój jak korzenie

W mojej głowie myśli jak modliszki
Dzikie i wulgarne
Pozwalam im się zbliżyć
Dotykam nawet palcem
O one tak pięknie zniewalają
A one tak pięknie pożerają
Więc uciekam jak najdalej
W ciemność, głuchą ciemność
Poza głosy zdradzieckie
Poza swą przyjemność
A tam nic, nic, nic
Tylko ciemna głusza
A tam nic, nic, nic
Tylko naga dusza

W mojej głowie myśli jak obłoki
Zwiewne i ulotne
Już nie gonię za nimi
Już nie wodzę wzrokiem
A one spokojnie przepływają
A one swobodnie przemijają
A ja patrzę dalej
W głęboki wielki błękit
Poza wszelkie cierpienie
Poza ból i męki
A tam nic, nic, nic
Tylko wielki błękit
A tam nic, nic, nic
Tylko życie w pełni

Bałtyk - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń - Bałtyk

Twoje oczy Bałtyk
Błękit, błękit
Spojrzenie wystarczy
By zatęsknić
Do tych mórz, nieskończonych mórz
W których niknie cały strach i głód
Gdzie się płynie, płynie aż po kres
W pełnię życia, tam gdzie znika śmierć

Twoje oczy Bałtyk
Zieleń, zieleń
Spojrzenie wystarczy
Nie chcę wiele
Tylko spójrz, całą sobą spójrz
W głębię serc, w otchłań naszych dusz
I odpłyńmy, odpłyńmy aż po kres
W pełnię życia, tam gdzie znika śmierć

Twoje oczy Bałtyk
Szarość, szarość
Spojrzenie nie starczy
To za mało
Żeby w nich dostrzec dziki szkwał
Głębię tchnień, nieuchwytny żal
I odpłynąć razem z tobą aż po kres
W pełnię życia, tam gdzie znika śmierć

Obraz: Pier Toffoletti

Zamroziłem swoje serce - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń
Zamroziłem swoje serce


Zamroziłem swoje serce
Bo bałem się, że zgnije
Teraz składam je w twe ręce
Żeby wreszcie było czyjeś

Zamroziłem swoje serce
Bo inaczej nie umiałem
To co we mnie jest najszczersze
W swoich pieśniach pochowałem

Zamroziłem swoje serce
To już prawie lat dwadzieścia
Chociaż piękne śpiewam wiersze
Proza życia nie rozpieszcza

Zamroziłem swoje serce
Żeby w sobie je ocalić
Znowu składam je w twe ręce
Ufam, że go już nie zranisz

Mój ogień - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń
Mój ogień


To nie ja, to nie ja
To ktoś inny
Dziką złość ściska strach
Bym był miły

Miły więc, miły więc
Jestem często
Tylko ten ciągły wstręt
Jest udręką

Gdzie on jest, gdzie on jest
Gdzie się skrywa
Bije we mnie z całych sił
Czy wytrzymam

Wytrzymuję tyle lat
Tyle nocy
Czas mu spojrzeć prosto w twarz
I z nim skończyć

Koniec niech stanie się
Dziś początkiem
Niech się dłoń zaciśnie w pięść
Niech odpowie

Tak to ja, tak to ja
Patrzcie sobie
Dzika złość miażdży strach
To mój ogień

On, czyli ja - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń - On, czyli ja

Powiedz, co widziałaś w nim
Czy ten wyraz twarzy właśnie lubiłaś
Czy gdy mówię - chcę być kimś
Tak bardzo ci go przypominam

Powiedz czy przypadkiem jest
Że my razem tu i teraz
Może wymyśliłaś to
Po to, żeby mnie okiełznać

Sentymenty i lamenty
Tańczą z sobą w takt
A przypadek gra - ot tak
Nie zważa na rytm
Zwalnia lub przyspiesza
A ty człowieku możesz się pocieszać, ale

Refleksje i depresje
Idą także w tan
Tylko ona gra - co za fart
Nie muzykę rolę raczej
Dosyć ważną, bo poważnie
Likwiduje smutku stan

Wiem dla ciebie jestem nim
Odkryłem twoje sny
Dziwi mnie tylko fakt
Że nie jestem zły
Więc niepotrzebnie drżysz
Nie chcę, nie chcę zmieniać nic
Skoro muzyka gra
Nie stójmy tak

Teraz tańczę z nią
I prowadzę krok
Tylko nie wiem kto nam gra
Może ja

Szczypta pikantnych złości
A potem łyk czułości
Tyle tylko, żeby żyć
Nie przesycić pragnień swych, bo

Refleksje przejdą w pretensje
Nie będą tańczyć wcale
Nie pomoże nic
Żadne granie

Dobrze już będę nim
Tylko pozwól mi
Zagrać ten jeden raz
Patrząc ci prosto w twarz
Jej wyraz prawdę powie
O tobie, o nim, o mnie

To nic, że boli - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń
To nic, że boli


Miałem czas, miałem pieniądze
Miałem czas, żeby zmądrzeć
Wydałem go, rozmieniłem na drobne
Ale bilans strat nie daje zapomnieć

Mówią mi - nie twoja wina
Mówią mi - nie ma co przeklinać
Nie jesteś kowalem własnego losu
Więc nachyl się by mógł cię podkuć

A potem chodź jak ci każą
Nadęci ludzie z zimną twarzą
Nie kop, nie kąsaj, nie patrz za siebie
A będzie lepiej lecz nie dla ciebie

To nic, że boli, boli bo musi
Nie miej pretensji, nikogo nie wzruszysz
Więc nie przepraszaj za to, że żyjesz
Jeszcze zobaczą gdy chwycisz chwilę

Porzuć te ciemne korytarze
Powróć do swych najskrytszych marzeń
Otwórz oczy i szukaj jej w mroku
Musisz być czujny, przyspiesza kroku

Masz jeszcze czas, możesz mieć pieniądze
Możesz pomyśleć, wydać go mądrzej
Złap go mocno, przyduś do ziemi
A będzie musiał w końcu coś zmienić

A potem chodź tak jak umiesz
Nie wszyscy muszą cię rozumieć
Nie kop, nie kąsaj, patrz przed siebie
A będzie lepiej wreszcie dla ciebie

Ból tak jak wszystko kiedyś się kończy
Nie będzie cię ścigał to nie pies gończy
Więc możesz zwolnić, przyjrzeć się światu
Lecz to nie koniec od świata batów

Emilia - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń - Emilia

W jej imieniu milczenie i miłość
W jej spojrzeniu tęsknota i głód
Wieczność staje się nagą chwilą
I zachwytem bez zbędnych słów

Kim jest, co wie, to słodka tajemnica
Jak zew, jak śpiew przyzywa mnie

Więc patrz, Emilio
Niech nas w jedno złączy wzrok
Więc milcz, Emilio
Niech nas koi ciszy głos

W jej dotyku czułość i drżenie
W jej zapachu jaśmin i bez
Piękno staje się ocaleniem
I objawia swój zbawczy sens

Kim jest, co wie, to słodka tajemnica
Jak zew, jak śpiew przyzywa mnie

Więc patrz, Emilio...

Na dwa głosy - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń
Na dwa głosy


Pomilczymy dziś na dwa głosy
Ty nie powiesz nic, ja nic nie odpowiem
I będziemy trwać poza światem głośnym
W sobie się kryć pod osłoną powiek

Pomilczymy dziś w pełnej zgodzie
Na twoje tak, na tak też skinę
Popłyniemy razem w jednej łodzi
Jak z bratem brat, jak ojciec z synem

Pomilczymy dziś wpatrzeni w siebie
Twarzą w twarz, sercem w serce
I będziemy dziś dla siebie niebem
Dawać brać i nic więcej

Dwie panie P. i jedna pani T. - Marcin Styczeń


Marcin Styczeń
Dwie panie P. i jedna pani T.


Znałem kiedyś panią P.
P. jak przeszłość, P. jak pamięć
Uwielbiała stare krzesła
Oraz stare fotografie
Lepiej było kiedyś, dawniej
Wciąż mówiła rozczulona
Ja nie mogłem tego słuchać
Wolę słowo: dziś niż wczoraj

Moją miłością jest teraźniejszość
W jej oczy patrzę jak w tysiąc słońc
Chwila obecna to dla mnie święto
Co było, co będzie daleko stąd

Znałem kiedyś panią P.
P. jak przyszłość, P. jak plan
Ja dla ciebie zrobię wszystko
Zapewniała patrząc w dal
A w tej dali same dziwy
Doznań szczyty, Himalaje
Jestem jednak niecierpliwy
Wolę to co jest od marzeń

Moją miłością jest teraźniejszość...

I poznałem panią T.
T. jak teraz, T. jak trwać
W oczach miała jasny przekaz
Dwa ogniki – tylko brać
I zniknęło nagle potem
Przedtem jakby nie istniało
I skoczyłem prosto w ogień
A świat krzyknął: idź na całość

Moją miłością jest teraźniejszość
Tylko jej pragnę, tylko jej chcę
Inni wybrali przyszłość lub przeszłość
Dla mnie się liczy ta, która jest

Naga chwila - Marcin Styczeń



Marcin Styczeń
Naga chwila


Rozebrała się do naga
Powiedziała: jestem
Ukłoniłem się z szacunkiem
Wciągnąłem powietrze
Z każdym wdechem i wydechem
Coraz bardziej byłem
Smutek zmieszał się ze śmiechem
Nieśmiałość z podziwem

Naga chwilo trwaj
Chcę patrzeć w twoją twarz
Tu zbędne słowo, gest
Wystarczy mi, żeś jest
Ty jesteś, jestem ja
Na skrzypcach cisza gra
W jej dłoniach każdy dźwięk
Wiecznością staje się

Rozebrała się do naga
Powiedziała: kocham
Pewnie wziąłem ją w ramiona
Zacząłem całować
Oddychaliśmy powietrzem
Smak miłości miało
Nie czekaliśmy na lepsze
Gdy się dobre działo

Naga chwilo trwaj
Chcę patrzeć w twoją twarz
Tu zbędne słowo, gest
Wystarczy mi, żeś jest
Ty mną, a tobą ja
Mistyczna jedność ciał
Zazdrośnie patrzy czas
Gdy wieczność tuli nas

Obłok niewiedzy - Marcin Styceń


Marcin Styczeń
Obłok niewiedzy


Obłok niewiedzy nad moją głową
Nie wiem kim jestem i nie wiem po co
Nie wiem, nie wiem
To jedyne co wiem

Prośby i skargi spełzły na niczym
Z pokorą dziecka chowam się w ciszy
I trwam, i trwam
W ciszy sam na sam

Przez obłok niewiedzy jak słońca promień
Przebija miłość, otwieram dłonie
By brać, by brać
Twoją miłość brać

Wszystkie słabości już zapomniałem
Wiem, że nie jestem tutaj za karę
To dar, ta dar
Życie to dar

Obłok niewiedzy znowu nade mną
Nie wiem kim jesteś, lecz wiem na pewno
Żeś jest, żeś jest
Ten, który jest

Wszystkie iluzje i maski upadły
Stoję przed tobą mały i słaby
To ja, to ja
Ja bez ja