Z soboty na nadzielę - Janusz Kondratowicz
No To Co
Z soboty na niedzielę
Janusz Kondratowicz
Płoną światła w oknach
I gwiazdy krążą jak ćmy
Dzień się z nocą spotkał
I chyba dawno już śpi
Trzy uliczki biegną
Nie dalej, niż sięga wzrok
Zresztą, wszystko jedno
Bo wszystko jest tu o krok
Z soboty na niedzielę czasu dość
Nie przyjdzie nikt - ani swój, ani gość
Z soboty na niedzielę więdnie kwiat
Nie liczy nikt ani dni, ani lat
Ani dni, ani lat
Strąca wiatr godziny
Porwana gubi się myśl
Może do dziewczyny
Ktoś pisze pierwszy swój list
Po pochyłym bruku
Księżyca toczy się nów
Milczy cień w zaułku
I dzwon zmęczony po dniu
Z soboty na niedzielę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz