Wojciech Młynarski
Ballada o szachiście
Mili państwo, pośród licznych
opowiastek satyrycznych,
z których nieraz miły słuchacz mój się śmiał,
nie publikowałem słodkiej
i niegłupiej anegdotki
o facecie, który ze mną w szachy grał,
o typku, który ze mną w szachy grał…
Choć niewąsko był obryty,
Znał roszady i gambity,
bo teorię z mądrych książek kuł od lat,
grałem z nim bez przyjemności,
bowiem grywał słabo dość - i
już po paru ruchach mu mówiłem "mat",
po paru ruchach mu mówiłem "mat".
Aż tu facet dnia pewnego
krzyknął mnie, że dosyć tego,
że tu jakiś podły spisek miejsce ma,
bo kunkretna i realna
sytuacja aktualna
żąda, by wygrywał tylko on - nie ja!
Na protesty me nieczuły,
rzekł: "Zmieniamy gry reguły,
bo nie wytrzymujom one życia prób,
od tej pory ni ma skuchy,
na twój ruch trzy moje ruchy
a za każdy zbity pionek bierzesz w dziób!,
za każdy zbity pionek bierzesz w dziób!”.
Na krzesełku się poprawił,
za plecami mnie postawił
byków trzech, na widok których trzęsie febra,
trzy figurki naraz ruszył,
dziób mnie puchnie, płoną uszy,
a najśmieszniejsze, że on chyba znowu przegra…
1982
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz