Marek Grechuta
Droga za widnokres
Tadeusz Śliwiak
Nie na tym niebie, a i gwiazda nie ta,
Weszła mi w szkodę, poraziła oczy.
Wół stąpa ciężko, toczy się kareta.
Patrzeć, a droga w gęsty las się wmroczy.
W moim lesie, w moim południu,
Wrzosy chodzą po rudych pagórkach.
I już drzewa jesienią się trudnią
Wiatr się stroi w ich opadłe piórka.
U kapelusza powisają dzwonki,
Aby okłamać chromość wesołością.
Jakby żałobę pisać krojem czcionki,
Co na wesele zwykła spraszać gości.
Gdzie jest ten kamień, za który nie sięga,
Kolców i pokrzyw rozległy widnokres?
Gdzie trochę ciepła, co u stóp przyklęka
I rękawice osuszy mi mokre?
W moim lesie wygasły już światła,
Noc już w coraz większym płaszczu chodzi.
Z głogu kropli, ostatniej co spadła,
Zimy biała gwiazda się urodzi.
W moim lesie białe ognie płoną,
Rosną skrzydła śniegowej zawieji.
W moim lesie świt cały ze szronu,
W moim lesie jednak zima dnieje.
Mała poprawka - powinno być:
OdpowiedzUsuńPatrzeć a droga w gęsty las się ... WMROCZY.
To właśnie takie kapitalne neologizmy odpowiadają za klimat i magię wiersza...
Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za cenną uwagę. To jeden z moich ulubionych utworów.
Usuń