Stories of the Street - Leonard Cohen

Maciek mieszkał w odległej, północnej części miasta na parterze w dwóch pokojach z kuchnią. Wiódł wtedy żywot samotnika, jego jedyne towarzystwo stanowiły ukochane książki i bokseropodobny pies imieniem Haszek. Imię Haszek nie było żadną reperkusją literackich zainteresowań Maćka. Kundel początkowo wabił się Haszysz, ale że podczas spacerów ludzie podejrzliwie oglądali się za Maćkiem wołającym rozpaczliwie: Haszysz! Haszysz! - Maciek zdecydował się w końcu na nie wzbudzające sensacji zdrobnienie. (Maciej Zembaty "Mój Cohen").


Leonard Cohen - Stories of the Street
Uliczne opowieści

Maciej Karpiński, Maciej Zembaty


Uliczne opowieści znam
Hiszpańskich głosów śmiech
Cadillaki pełzną przez
Noc i trującą mgłę
Przy oknie moim ciągle tkwię
Ten hotel wybrałem sam
Mam w jednej ręce samobójstwo
A w drugiej różę mam

Wszystko przepadło, wiecie już
Że wojna będzie wnet
Największe miasta pękły w pół
Rozjemcy znikli gdzieś
O piękna, długonoga pani
O nieznajomy kierowco
Zamknięto was w cierpieniu
Na pieczęć przyjemności

Dokąd biegną te autostrady
Skoro jesteśmy już wolni?
Dlaczego maszerują armie
Które wróciły z wojny?
Ale pozwólcie, że spytam znów
Was z prochu narodzonych
-Czy werbowników głośny wrzask
Jest głosem w naszej sprawie?

Epoka żądzy rodzi już
Rodzice proszą zaś
By niania bajki plotła im
Po obu stronach szkła
Niemowlę jak latawiec
Na sznurku się szamoce
Projektów pełne jedno oko
A drugie pełne nocy

Chodź ze mną, moja mała
Poszukać tej zagrody
Będziemy siali trawę tam
I doglądali trzody
A gdybym w nocy zbudził się
I spytał cię, kim jestem
Zaprowadź mnie do rzeźni
Zaczekam tam z jagnięciem

W mej jednej ręce mam dziewczynę
A w drugiej Gwiazdę Dawida
I chwieję się nad studnią życzeń
Co światem się nazywa
Myśmy tak mali pośród gwiazd
Tak wielcy wobec nieba
Zgubiony w tłumie wielkich miast
Twój wzrok próbuję schwytać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz