Wiera Gran
Ballada o marynarzu
Jerzy Jurandot
Na statku ”Little Mary”
Pływali przez lat cztery
Tom Smith, marynarz szczery
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I jeden z obcej strony
Marynarz, Burda Jan
Kąpały ich wśród piany
Bezmierne oceany
Karmiły na przemiany
Burzliwą pieśnią swą
Tę pieśń lubili chłopcy
Swój los chwalili chłopcy
I tylko Jan, ten obcy
Powiadał - to nie to
Wy nie wiecie, jak szumi
Szare morze północy
Kiedy wiatr fale miecie
I rozbija o ląd
To aż dech w piersi tłumi
Od tej grozy, tej mocy
Lecz wy tego nie wiecie
Bo skąd?
Mknął statek wraz załogą
Wojenną, trudną drogą
Tom Smith się zmachał srogo
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I ów z dalekiej strony
Marynarz Burda Jan
Lecz za to trzeźwe szkwały
Ich czoła ochładzały
I wiatry im szumiały
Wiercące morza dno
Pachnące, wielkie wiatry
Od Indii, od Sumatry
Lecz Jan i na te wiatry
Powiadał: - To nie to
Wy nie wiecie, jak śpiewa
Wiatr jesienny w brzezinie
Jakby grał kto na flecie
Jakby nić śpiewną prządł
Że aż serce omdlewa
Jak w smarkatej dziewczynie
Lecz wy tego nie wiecie
Bo skąd?
Do portów zawijali
Na ląd się hurmą pchali
Tom Smith w odświętnej gali
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I ów z dalekiej strony
Marynarz Burda Jan
Włóczyli się dzień cały
Wybałuszali gały
Tu drapacz chmur wspaniały
Tam gmach zaklęty w szkło
Stawali z łbem zadartym
Porwani nie na żarty
I tylko Jan uparty
Powtarzał: - To nie to
Wy nie wiecie, jak to jest
Kiedy iść Marszałkowską
Albo po Nowym Świecie
Płynąć w tłumie pod prąd
To aż wspomnieć się boję
Co za szczęście i rozkosz
Lecz wy tego nie wiecie
Bo skąd?
Na statku ”Little Mary”
Pływali przez lat cztery
Tom Smith, marynarz szczery
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I ten na śmierć stęskniony
Marynarz Burda Jan
Dławiła moc korsarska
Walczyła chłopców garstka
I śmierć, ta marynarska
Zbierała niezły plon
Na każdej niemal mili
Kolegów swych tracili
Padł też w ostatniej chwili
Ów Jan z dalekich stron
I nie wiedzą do dzisiaj
Pozostali przy życiu
Jak wiatr w brzozach gra łzawie
Jak grzmi Bałtyk o ląd
Jak się idzie ulicą
Gdzieś w dalekiej Warszawie
I już się nie dowiedzą
Bo skąd?
Ballada o marynarzu
Jerzy Jurandot
Na statku ”Little Mary”
Pływali przez lat cztery
Tom Smith, marynarz szczery
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I jeden z obcej strony
Marynarz, Burda Jan
Kąpały ich wśród piany
Bezmierne oceany
Karmiły na przemiany
Burzliwą pieśnią swą
Tę pieśń lubili chłopcy
Swój los chwalili chłopcy
I tylko Jan, ten obcy
Powiadał - to nie to
Wy nie wiecie, jak szumi
Szare morze północy
Kiedy wiatr fale miecie
I rozbija o ląd
To aż dech w piersi tłumi
Od tej grozy, tej mocy
Lecz wy tego nie wiecie
Bo skąd?
Mknął statek wraz załogą
Wojenną, trudną drogą
Tom Smith się zmachał srogo
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I ów z dalekiej strony
Marynarz Burda Jan
Lecz za to trzeźwe szkwały
Ich czoła ochładzały
I wiatry im szumiały
Wiercące morza dno
Pachnące, wielkie wiatry
Od Indii, od Sumatry
Lecz Jan i na te wiatry
Powiadał: - To nie to
Wy nie wiecie, jak śpiewa
Wiatr jesienny w brzezinie
Jakby grał kto na flecie
Jakby nić śpiewną prządł
Że aż serce omdlewa
Jak w smarkatej dziewczynie
Lecz wy tego nie wiecie
Bo skąd?
Do portów zawijali
Na ląd się hurmą pchali
Tom Smith w odświętnej gali
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I ów z dalekiej strony
Marynarz Burda Jan
Włóczyli się dzień cały
Wybałuszali gały
Tu drapacz chmur wspaniały
Tam gmach zaklęty w szkło
Stawali z łbem zadartym
Porwani nie na żarty
I tylko Jan uparty
Powtarzał: - To nie to
Wy nie wiecie, jak to jest
Kiedy iść Marszałkowską
Albo po Nowym Świecie
Płynąć w tłumie pod prąd
To aż wspomnieć się boję
Co za szczęście i rozkosz
Lecz wy tego nie wiecie
Bo skąd?
Na statku ”Little Mary”
Pływali przez lat cztery
Tom Smith, marynarz szczery
I Jackson, ”Małpą” zwan
Pyskaty sternik Johnny
I Higgins zamyślony
I ten na śmierć stęskniony
Marynarz Burda Jan
Dławiła moc korsarska
Walczyła chłopców garstka
I śmierć, ta marynarska
Zbierała niezły plon
Na każdej niemal mili
Kolegów swych tracili
Padł też w ostatniej chwili
Ów Jan z dalekich stron
I nie wiedzą do dzisiaj
Pozostali przy życiu
Jak wiatr w brzozach gra łzawie
Jak grzmi Bałtyk o ląd
Jak się idzie ulicą
Gdzieś w dalekiej Warszawie
I już się nie dowiedzą
Bo skąd?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz