Pieśń ostatniego spotkania
Gina Gieysztor
Tak bezradnie serce się kurczyło,
A chód jeszcze był lekki i miękki,
Lecz na prawą dłoń nałożyłam
Rękawiczkę z mej lewej ręki.
Wydawało się: stopni tak wiele,
Lecz wiedziałam, że trzy, na pewno!
Pośród klonów jesienny szelest...
On poprosił: "O, umrzyj ze mną!
Oszukały, zabrały mi siły
Losy zmienne i nierozumne".
I odrzekłam: "O, miły, miły,
Mnie tak samo! I z tobą umrę..."
To jest pieśń ostatniego spotkania.
Popatrzyłam na dom w mrocznym cieniu.
Oświetlona tylko sypialnia
Obojętnej świecy płomieniem.
Piosenka o dniu pożegnania
Leonard Podhorski-Okołów
Tak bezradnie pierś stygła mi z chłodu,
Ale szłam, zda się, lekko i żwawo.
Rękawiczkę, ot tak, bez powodu,
Z lewej ręki włożyłam na prawą.
I zdawało się, schodków tak dużo,
A wiedziałam, że tylko trzy były.
Klon zaszumiał w jesiennej wichurze.
Prosił: Zejdźmy do wspólnej mogiły!
Mnie oszukał, czy słyszysz, los srogi,
Los niedobry i zmienny zarazem.”
Zawołałam: “Mój miły, mój drogi,
I mnie również. Umrzyjmy więc razem.”
To piosenka o dniu pożegnalnym.
Obrzuciłam dom ciemny spojrzeniem.
Tylko świece jaśniały w sypialnym
Obojętnie-żółtym płomieniem.
Czyta: Grażyna Barszczewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz