Bezczelny kaliski - Wojciech Młynarski


Wojciech Młynarski
Bezczelny kaliski

W mej kolejnej śpiewanej relacji
Z treścią pragnę zapoznać was songu,
O zabawnym zawiadowcy stacji,
Co nie lubił niektórych pociągów.
Zwłaszcza na osobowy z Kalisza
Zawiadowca się skręcał bez słów
I szlag trafiał go, kiedy usłyszał
To kaliskie, bezczelne puf-puf…
W dalszym ciągu mojego wierszyka
Zawiadowca w dworcowej świetlicy
Zwołał wielkie zebranie dróżników
I tak do nich zagaił:
Dróżnicy, orły moje, rycerze wy moi!
Sto pociągów przez tę stacje mknie,
Lecz kaliski to u nas postoi,
Bo bezczelny on jakiś, no nie?
Przeto mój personelu ukochany
Służbowego nie tracąc wigoru
Ruszaj biegiem i wszystkie szlabany
Prostopadle mnie postaw do toru!
Widzę już reflektorów rozbłyski,
Słyszę już konduktorów ten pisk,
Gdy podjedzie bezczelny kaliski,
A tu szlaban mu spadnie przed pysk!…
Ole!
Punktualnie przyjechał nad ranem
Osobowy bezczelny kaliski,
Przed spuszczonym przystanął szlabanem
I rozgwizdał się na wszystkie gwizdki:
Jestem ważny, ujęty w rozkładzie!
Mam swój tor i godziny znam swe,
A tu szlaban się przede mną kładzie?
Ratuj mnie i broń mnie PKP!
Przyjechała komisja olbrzymia,
Społeczeństwo pękało ze śmichu,
Zawiadowca naganę otrzymał
I dodano mu jeszcze po cichu:
Można było załatwić z wajchowym
By zwrotnicę ustawił jak trza,
Lecz do tego potrzeba już głowy
Trochę lepszej, baranie, niż twa!
Od tej pory od morza po regle
Kolejnictwo obiega myśl nowa:
Ten szlaban z torem, prawda,
Ma biec równolegle,
Szlabanami nie manipulować!
Zawiadowca na rencie jest pono
I okonie wyciąga na błysk,
A kaliski z rozkładu skreślono,
Bo istotnie bezczelny... miał pysk!
Puf, puf…

1989

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz