Piosenka dyrektrissy - Filler i Kofta


Irena Kwiatkowska
Piosenka dyrektrissy


Witold Filler, Jonasz Kofta

Jam pogromczyni serc i zwierząt.
Gdy mnie zobaczą, zęby szczerzą
Lwy dzikie tudzież salonowe
I chęci mają wprost niezdrowe.

A mną aż wstrząsa dreszcz lubieżny,
Że cel ich pragnień taki zbieżny;
Że te i tamte lwy by chciały
Mym słodkim się nasycić ciałem.

Więc na wszystko gotowa
Wyzwania rzucam słowa:
"Jak potrafić-cie,
To się nasyćcie
Takie jest żyć-cie,
No nie?"

A ja lubię ryzyko,
A ja lubię ten dreszcz.
Taką duszę mam dziką,
Lecz bat w ręce mam też. Ole!

Sto lwów i mężczyzn poskromiłam.
Mnie tylko jeden - człowiek piła.
Rok mnie piłował o podwyżkę,
Aż raz do klatki wpuścił myszkę.

Właśnie w lwiej paszczy głowę miałam,
A tutaj mysz, do tego biała.
"Ratuj" - krzyknęłam przerażona -
"A co z podwyżką?" - "Załatwiona".

I na wszystko gotowa
Te rzuciłam mu słowa:
"Człowieku-pił-ło,
To obudził-ło
W mym sercu miłość
Do cię".

Przez rok dzielił, biedaczek,
Ze mną łoże i stół.
Aż mnie z innym zobaczył
I się przeciął na pół. Ole!

Po tej tragedii serc i zmysłów
Pojęłam, że me szczęście prysło.
I z oczu łzy dziś płyną aż mi,
Że nikt mnie tak już nie ujarzmi.

Że muszę wciąż być pogromczynią,
Bóstwem areny, serc boginią,
A w duchu tęsknić do geroja,
Który napędziłby mi boja.

Więc na wszystko gotowa
Wyzwania rzucam słowa:
"Gdzie jest ten orzeł,
Który mnie stworzy -
W krzesłach czy w loży,
Ach, gdzie?"

Bo ja nie chcę zachwytów,
Że nie boję się lwa.
Chcę być zwykłą kobitą,
Która myszy się ba. Ole!

Ach, przepraszam, bo może
Ktoś zrozumiał mnie źle.
Że jak w loży, to orzeł.
Więc wyjaśniam, że nie. Ole!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz