Jeremi Przybora
Pieśń o strasznym wujaszku
Dostaję już skórki gęsiej
na myśl, jak w drugi dzień świąt
straszny wujaszek przybędzie
zużywać czas i prąd.
Nasz dzwonek, wesoły zazwyczaj,
tym razem uderzy w płacz
i kwiatki zwiędną w doniczkach,
gdy wejdzie wujaszek nasz.
Zatrzęsie się karp w galarecie,
indyczy zadrży biust,
bo straszny wujaszek przecie
astronomiczny ma spust.
A wszystko to jeszcze fraszka,
gdyby tak tylko nią jadł,
atoli buzia wujaszka
też głosi poglądy na świat.
Od jadła choć pęka mu strój,
niestety nie pęka wuj,
narzeka na zdrowie i ustrój
i program wyłuszcza swój.
Aż w duszy się rodzi myśl zdrożna:
ach, za cóż tak męczym się?
Lecz spławić wujaszka nie można,
wysadzić w powietrze – też nie.
Pieśń o strasznym wujaszku
Dostaję już skórki gęsiej
na myśl, jak w drugi dzień świąt
straszny wujaszek przybędzie
zużywać czas i prąd.
Nasz dzwonek, wesoły zazwyczaj,
tym razem uderzy w płacz
i kwiatki zwiędną w doniczkach,
gdy wejdzie wujaszek nasz.
Zatrzęsie się karp w galarecie,
indyczy zadrży biust,
bo straszny wujaszek przecie
astronomiczny ma spust.
A wszystko to jeszcze fraszka,
gdyby tak tylko nią jadł,
atoli buzia wujaszka
też głosi poglądy na świat.
Od jadła choć pęka mu strój,
niestety nie pęka wuj,
narzeka na zdrowie i ustrój
i program wyłuszcza swój.
Aż w duszy się rodzi myśl zdrożna:
ach, za cóż tak męczym się?
Lecz spławić wujaszka nie można,
wysadzić w powietrze – też nie.
Teatrzyk Eterek
O strasznym wujaszku... (1953)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz