Seńor - Bob Dylan

Bob Dylan - Seńor

Marek Zgaiński

Seńor, Seńor powiedz proszę gdzie nas wiodą
w którą stronę, jaką drogą
Tak wygląda jakbym wcześniej tędy szedł
czy jest w tym, Panie, jakiś sens

Seńor, Seńor długo mamy tak uciekać?
Zdradź gdzie ona na mnie czeka
Moje oczy ciągle patrzą w tamte drzwi
czy odnajdę kiedyś spokój, powiedz mi

Tutaj żagle z masztów zrywa niepomyślny wiatr
tutaj krzyż z żelaza gotów opaść na jej kark
Tu orkiestry grają marsza i przechodzą w cień
na odchodnym powiedziała — nie zapomnij mnie

Seńor, Seńor choć odeszły już pociągi
ciągle jeszcze się rozglądam
i nie umiem w niepewności dłużej trwać
gdyby ktoś chciał się ze mną spotkać, daj mi znać

Nim upadłem na kolana i zrzuciłem płaszcz
zobaczyłem taniec głupców przez magiczny park
I Cyganka której pierścień żywym ogniem lśnił
powiedziała — chłopcze to istnieje, uwierz mi

Seńor, Seńor ich serca twarde są jak skóra
daj mi czas bym wszystkich zwołał
Daj mi siły bym z podłogi umiał wstać
jestem gotów iść na Twój najmniejszy znak
Seńor, Seńor wywróćmy wszystkie stoły
wyrwijmy telefony
Tutaj nie ma miejsca aby żyć
na co jeszcze mamy czekać, powiedz mi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz