Czytam książkę Andrzeja Kilma „Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60.” Zamiast wstępu autor zamieszcza fragmenty piosenki „Światowe życie”, która doskonale oddaje klimat tamtych lat, jak zresztą gros utworów Wojciecha Młynarskiego z tamtego okresu, na podstawie których można by stworzyć jeszcze kilka fascynujących rozdziałów.
Wojciech Młynarski
Światowe życie
Jedni mają swój intymny mały świat,
drudzy mają trochę zalet, trochę wad,
albo forsę i z tą forsą wielki kram,
lub pretensje i kłopoty – a ja mam:
Światowe życie! Szum i gwar,
feerią neonów błyszczy mleczny bar,
porcję leniwych zjadam – à la fourchette –
i syty, i szczęśliwy czuję się wnet.
Właśnie wpłaciłem pierwszą z rat,
nową syreną jadę w wielki świat,
mijając setki równie wytwornych aut,
na Bal Spółdzielców czy działaczy raut!
Wszystkiego dotknąć,
wszystko prawie wolno zjeść mi,
każda kanapka
warta chyba z pięć czterdzieści!
Tu wznoszę toast,
ówdzie rzucam kilka zdań,
w krąg czeskie kolie
i kreacje pięknych pań!
Cichnie przyjęcie, czeka mnie
w nowym segmencie kolorowy sen,
zamawiam więc budzenie, wyłączam prąd,
by jutro znowu ruszyć w wielki mond!
Więc nie trzeba, proszę państwa – co tu kryć –
robić kantów ani badylarzem być,
czyś robotnik, czy literat, czy też kmieć –
jeśli spojrzysz odpowiednio – możesz mieć:
Światowe życie, przygód sto,
sweter z CDT-u, metka z PKO,
żubrówka równie dobra jak black and white
i jak z Broadwayu program – Warsaw by night!
Choć gwiazd estrady śpiewa chór,
że nie dla ciebie samochodów sznur,
ty się z pogardą krzywisz i prężysz tors,
inne ma zdanie na ten temat ORS!
W południe kawka
po niej lepiej się pracuje,
w krąg przemysławki
europejski zapach czujesz,
dyskretny kelner
na twój każdy gest się zgłasza,
wieczorem PAGART
na sto imprez cię zaprasza...
Po co ci więcej? Taką masz
geograficzną długość, słowiańską twarz,
więc się zachłyśnij aż do utraty tchu
światowym życiem ze mną – właśnie tu!...
1965
Wojciech Młynarski
Światowe życie
Jedni mają swój intymny mały świat,
drudzy mają trochę zalet, trochę wad,
albo forsę i z tą forsą wielki kram,
lub pretensje i kłopoty – a ja mam:
Światowe życie! Szum i gwar,
feerią neonów błyszczy mleczny bar,
porcję leniwych zjadam – à la fourchette –
i syty, i szczęśliwy czuję się wnet.
Właśnie wpłaciłem pierwszą z rat,
nową syreną jadę w wielki świat,
mijając setki równie wytwornych aut,
na Bal Spółdzielców czy działaczy raut!
Wszystkiego dotknąć,
wszystko prawie wolno zjeść mi,
każda kanapka
warta chyba z pięć czterdzieści!
Tu wznoszę toast,
ówdzie rzucam kilka zdań,
w krąg czeskie kolie
i kreacje pięknych pań!
Cichnie przyjęcie, czeka mnie
w nowym segmencie kolorowy sen,
zamawiam więc budzenie, wyłączam prąd,
by jutro znowu ruszyć w wielki mond!
Więc nie trzeba, proszę państwa – co tu kryć –
robić kantów ani badylarzem być,
czyś robotnik, czy literat, czy też kmieć –
jeśli spojrzysz odpowiednio – możesz mieć:
Światowe życie, przygód sto,
sweter z CDT-u, metka z PKO,
żubrówka równie dobra jak black and white
i jak z Broadwayu program – Warsaw by night!
Choć gwiazd estrady śpiewa chór,
że nie dla ciebie samochodów sznur,
ty się z pogardą krzywisz i prężysz tors,
inne ma zdanie na ten temat ORS!
W południe kawka
po niej lepiej się pracuje,
w krąg przemysławki
europejski zapach czujesz,
dyskretny kelner
na twój każdy gest się zgłasza,
wieczorem PAGART
na sto imprez cię zaprasza...
Po co ci więcej? Taką masz
geograficzną długość, słowiańską twarz,
więc się zachłyśnij aż do utraty tchu
światowym życiem ze mną – właśnie tu!...
1965
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz