Gone With the Wind - Przeminęło z wiatrem

Jest taka powieść Alberto Fugeta, "Filmy mojego życia", której bohater podczas podróży z Chile do Japonii zatrzymuje się w hotelu w Los Angeles i postanawia stworzyć  listę filmów, które związane są z najważniejszymi wspomnieniami z jego życia.  Ja też mam w swoim Wspomnieniowie sporo takich  filmów, które pamiętam nie tylko z uwagi na ich walory artystyczne. Swoją prywatną listę zaczynam niezbyt chronologicznie od „Przeminęło z wiatrem”. Kiedy film wszedł na nasze ekrany, nie miałam niestety jeszcze szesnastu lat, więc rodzice nie zabrali mnie ze sobą do kina, a o samowolnym wyjściu nie było mowy. Ot, takie były czasy. Na otarcie łez przeczytałam książkę, która na szczęście dostępna była w bibliotece bez ograniczeń wiekowych, a film obejrzałam kilka lat później i to nie raz.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz