Sunrise, Sunset - To świt, to zmrok
Antoni Marianowicz
Czy to ta mała dziewczyneczka,
Chłopczyk, co w piłkę lubił grać?
Kiedy, i jak się dorosłymi
Mogli stać?
Ona się w piękność zamieniła,
A on, wprost nie uwierzyłbyś!
Wczoraj bawili się tu razem,
A dziś...
To świt, to zmrok,
To świt, to zmrok.
Płyną szybko dnie
Nagle kwiat olśnił nas swą barwą
Kiedy się zjawił, któż to wie?
To świt, to zmrok
To świt, to zmrok
Jak tu zliczyć dni?
Po zimach wiosny niosą życie
Radość przeplata się, i łzy.
Jaką im mądrość ofiaruję?
Czym na początek ulżę im?
Od siebie będą się uczyli
Dzień po dniu.
Tak jakoś dobrze są dobrani,
Niewiele bywa takich par.
Pod baldachimem razem stać
To czar.
To świt, to zmrok
To świt, to zmrok
I już tyle lat
Coś rodzi się i coś przemija
Ale zostanie po nas ślad.



Zjebista nuta zajebisty bengier
OdpowiedzUsuńPotwierdzam
UsuńNaprawde swietna nuta
UsuńLitwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie.
OdpowiedzUsuńIle cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
(Gdy od płaczącej matki pod Twoję opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.
Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane, jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.
Czy to ta mała dziewczyneczka,
OdpowiedzUsuńChłopczyk, co w piłkę lubił grać?
Kiedy, i jak się dorosłymi
Mogli stać?
Ona się w piękność zamieniła,
A on, wprost nie uwierzyłbyś!
Wczoraj bawili się tu razem,
A dziś...
To świt, to zmrok,
To świt, to zmrok.
Płyną szybko dnie
Nagle kwiat olśnił nas swą barwą
Kiedy się zjawił, któż to wie?
To świt, to zmrok
To świt, to zmrok
Jak tu zliczyć dni?
Po zimach wiosny niosą życie
Radość przeplata się, i łzy.
Jaką im mądrość ofiaruję?
Czym na początek ulżę im?
Od siebie będą się uczyli
Dzień po dniu.
Tak jakoś dobrze są dobrani,
Niewiele bywa takich par.
Pod baldachimem razem stać
To czar.
To świt, to zmrok
To świt, to zmrok
I już tyle lat
Coś rodzi się i coś przemija
Ale zostanie po nas ślad.
Dzieki za tekst mordo
Usuń