Zabawny dosyć fakt za chwilę wam powierzę
Co wiele temu lat wydarzył się w operze
Raz bowiem z kilku dam asystą znakomitą
Zawitał kiedyś tam Puccini, kompozytor
W tym czasie zaś nad Butterfly Madame
Pracował pan Puccini już rok przeszło
Lecz tego dnia od rana czuł to sam
Wyraźnie coś, wyraźnie coś mu nie szło
W antrakcie wziął cygarko w drżącą dłoń
Dym wciągać jął nerwowo raz przy razie
Gdy strażak się dyskretnie zbliżył doń

„Proszę zaraz zgasić ten tytoniowy wyrób
Drogi panie, tu nie wolno palić
Grozi za to mandat pięćset lirów.
Pa, pa, pa, pa, pa, pa, pa, pa…..”
I słuchał tego pan Puccini kompozytor
I czuł, przysięgam wam, czuł, że coś mu świta
I następnego dnia operze dal swe dzieło
Zwyczajne pa, pa, pa, a tak to się zaczęło.
I grano tam te Butterfly Madame
Niejedną damską pierś dławiło łkanie
I strażak łkał, jak bóbr, przysięgam wam
A jedną arię z góry znal na pamięć.
A jeśli ktoś w antrakcie na foyer
Zapalić chciał w miejscu chciał niedozwolonym
Pan strażak doń dyskretnie zbliżał się
By przestrzec go tenorem przyciszonym
„Nieeee wolno tutaj palić, kochany
Daruje pan, lecz nie wolno tu palić”
A Puccini wsłuchany uśmiechał się bosko
Bo w tym czasie akurat pracował nad Toscą
Panowie wznieśmy czasem serca toast szczery
Za wkład straży pożarnej w historię opery
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz