Ballada o zasługiwaniu - Wojciech Młynarski

Wojciech Młynarski
Ballada o zasługiwaniu


Jeszcze w kołysce sławiąc w głos czteroletniego życia wdzięki
Stanąłem oko w oko wprost z głównym tematem tej piosenki:
Już moja niania cały czas wzdychała harców mych pilnując,
“Żebym ja mogła tak robić to, na co naprawdę zasługuję!
A tutaj tylko pieluchy prać, to znowu wysadzać smarkacza co chwilę, ech!!”

Jak mi to w głowę weszło raz, tak już spokoju nie dawało,
Bo od tej chwili cały czas wciąż się z problemem tym stykałem.
Tatuś na poczcie dzień i noc powtarzał listów rząd stemplując:
“Żebym ja kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!
A tutaj tylko stempluj i stempluj, to polecony to zwykły znowu, tfu!

Ten refren nie opuszczał mnie, aż kiedy przyszło iść do szkoły
Zdziwiony zobaczyłem, że tak sądzą wszyscy dookoła!
Wzdychałem więc nie raz, nie sto, kiedy mi belfer solił dwóje:
”Żebym ja kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!
A już najgorzej to tych słupków nie lubiłem odrabiać,
Co to spuszczam jeden, a dwa w rozumie, znowu to, ech!!”

Żeniłem się z refrenem tym, on w pracy główną był osłodą,
Marzenia snuły się jak dym, aż przyszło, że umarłem młodo.
Grabarz na koźle wołał “Wio!!” i mruczał trumnę zakopując:
”Żebym ja kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!
A tutaj trumna cięźka, łopata znowóż tępa, ech!!”

Jak to się stało nie wiem sam, dość, że przebywszy długą drogę
Dostałem się do raju bram i ktoś mi wskazał Pana Boga.
I wtedy westchnął dobry Bóg, rząd długi grzechów mych sumując:
”Żebym kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję! A tutaj tylko, ech!!!”

1968

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz