Ballada o ogonie - Tadeusz Kubiak


Mieczysław Święcicki - Ballada o ogonie

Tadeusz Kubiak

Panie święty, gdybym miał ogon,
to bym chadzał jak krowa drogą
i ogonem od much się oganiał.
Chociaż jestem kizior i kirus,
uczyń, aby mi ogon wyrósł,
bym ogonem od much się oganiał.

Przykro ciału, gdy wielki upał,
a na ciele usiądzie mucha
i łaskoce po chudych łopatkach.
Wielki temat snuję przy Lodzi
a ta mucha chodzi i chodzi,
i łaskoce po chudych łopatkach.

Panie święty, nie chcę pieniędzy,
chcę mieć ogon z tyłu – nic więcej,
Uczyń Panie, by mi ogon wyrósł.
Bo te muchy piekielnie cięte,
a ja chciałbym w chwili napiętej
móc ogonem po plecach się klaptać.

Ogon winien mieć miękką kitkę;
są ogony ładne i brzydkie –
kornie proszę o ogon ładniejszy.
Obojętny mi raczej kolor
(choć są tacy, co czarny wolą) –
kornie proszę o ogon ładniejszy.

Ja nie jestem malarz ni plastyk,
ja nie skrzywdzę żadnej niewiasty,
ją malując jak krowa ogonem.
Od much, Panie, i dniem, i nocą
bym oganiał moją uroczą,
ja bym nie grał na cytrze ogonem

Ja nie jestem od ckliwych bajek,
ja nie jestem gracz ani grajek,
ja bym nie grał na cytrze ogonem
Panie święty, ja tylko muchy
będę zganiał z mojej dziewuchy,
wymachując jak krowa ogonem.

Widzisz Panie ile pożytku
może jeden dać ogon z kitką,
uczyń Panie, by mi ogon wyrósł.
Ruszę wreszcie konceptem nczym
martwe cielę ogonem byczym.
Uczyń Panie, by mi ogon wyrósł...

2 komentarze: