Jak te lata, psiakość, lecą
Odkąd przyszło się na świat
Dziś podrosło się co nieco
Ma się te szesnaście lat
Mama martwi się i tato
Jak tu uświadomić mnie
No bo kiedyś zrobić trza to
A nie wiedzą przecież, że
Józek, Józek, Józek
Józek, Józek, Józek
Józek, Józek, Józek
Józek wszystko wie
Właśnie dni minęło kilka
Kiedy biorąc mnie na bok
Mama coś mi o motylkach
A ja mamę w rękę cmok
Potem mama, moi mili
W życie wprowadzała mnie
Na zasadzie tych motyli
Nie wiedziała bowiem, że
Józek, Józek, Józek…
Co zaś tyczy się bociana
Sprawa bardzo ważna, o
Tatuś rzekł któregoś rana
Żebym nie wierzyła w to
Pomyśl trochę, droga Anno
A domyślisz sama się
Jesteś już dorosłą panną
Cóż, nie wiedział tato, że
Józek, Józek, Józek…
Z tych rozmówek z rodzicami
Z tego jak kierują mną
Widzę, że rodzice sami
Źle uświadomieni są
Takie życie to nie życie
Pomóc swym rodzicom chcę
Jeszcze dzisiaj do nich przyjdzie
Sprawy im wyjaśnić te
Józek, Józek, Józek
Który wszystko wie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz