Na pięknej wyspie Niebywalencji - Jeremi Przybora

Jeremi Przybora
Na pięknej wyspie Niebywalencji

Na pięknej wyspie Niebywalencji
jest najcudowniej, jeśli nie więcej.
Tam najpiękniejsze morze i palmy
i jeszcze parę rzeczy, ustalmy.
Życie upływa tam w obfitości
przygód i zabaw i bez przykrości.
Przykry tam tylko kwiatuszek „fu”.
Kto nos weń wetknie,
to tak go trzepnie,
że już kompletnie
nie złapie tchu.

Na pięknej wyspie Niebywalencji
jest mniej banału, a moc inwencji:
królik – dusiciel, pieszczotnik – boa,
jest pszczoła goła bardzo wesoła,
krowa, co dużo daje, jak ryczy,
rekin – brudojad pełen słodyczy,
wampir, co mdleje, gdy widzi krew,
skunks, który ślicznie
pachnie fizycznie
i identycznie
na każdy zew.

Na pięknej wyspie Niebywalencji
nie ma zupełnie inteligencji.
Inteligentni za to bywają
wszyscy co żyją, i tam się mają:
ludzie, zwierzęta, palmy i chmury…
Z jednym wyjątkiem – Bonawentury.
Bo tak nazywa się pewien płaz,
co wszystko kupi –
a gdy się skupi,
jest nadal głupi.
Martwi to nas.

Na pięknej wyspie Niebywalencji
często normalnych brak konsekwencji:
małpy, małpując Piotrusia, pieją
i trochę psieją, gdy się wypieją.
Gdy kogoś trzaśnie kto w coś z znienacka,
to coś nie puchnie, a trzask nie trzaska.
A gdy wre walka na śmierć i grób –
wiedzą i ryby,
a nawet grzyby,
że to na niby
walka i trup.

Na pięknej wyspie Niebywalencji
żyją Indianie czyści mniej więcej.
Są też korsarze gorsi w tym sporo,
bo brak im pralki i rzadko piorą…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz