Jednoaktówka jesienna... - Jan Wołek


Maryla Rodowicz
Jednoaktówka jesienna z życia okulisty

Jan Wołek

A tu jesień, lecą liście
Na podłogę oczywiście
A najbardziej okuliście...

Jednoaktówka jesienna z życia okulisty

Nad przychodnią wiatr zagwizdał
Ciche requiem zwiędłym kwiatom
Nie dopatrzył okulista
A tu przeleciało lato

I już jesień, lecą liście...

Wszystkie dioptrie już roztrwonił
Nie trafiło na biednego
Komu trzeba uświadomił
Co źle widzi i dlaczego

A tu jesień, lecą liście...

Odsłona druga

Dawno temu, chyba wiosną
Kogoś szczerze umiłował
Lecz do czynów już nie doszło
Były tylko ciepłe słowa

I już jesień lecą liście...

Ona anioł czarnobrewy
Żółta suknia, zgrabny fezik
Miała minus cztery w lewym
I dyskretny, zbieżny zezik

A tu jesień, lecą liście...

Odsłona trzecia

Niebem chmury się mozolą
I ostatni padł słonecznik
Załkał cicho nad swą dolą
Specjalista i społecznik

A tu jesień, lecą liście...

Z dębem wiatry grają w wista
Babie lato nici przędzie
Poczerwieniał okulista
I opadły mu żołędzie

Oj dyna dyna, kurtyna!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz