Janusz Gniatkowski
Dwie paczki papierosów
Eugeniusz Rustanowicz
Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną pali, dymi, kopci wciąż
Twój narzeczony i twój przyszły mąż
Z rozpaczy, moja miła, nawet anioł by się wściekł
Wszak siedem godzin czekać, to jest wiek
Kasieńko, skarbie miły, do twych dąsów sił mi brak
Więc nie dręcz mnie i wreszcie powiedz – tak
Oczy, uleczyć mogą tylko mnie twe oczy
Ich blask i czar me serce ciągle toczą
Zapomnieć chcę, lecz jakoś nie da się
Nie, nie, nie….
Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną kiedyś padnie u twych stóp
Nie chłopiec zakochany, ale trup
Dymię, kopcę jak zły komin
Lecz ciebie to nie gnębi, nie grzeje ani ziębi
Zatruwasz mnie dziewczyno ta podłą nikotyną
Czterdzieści złych giewontów to nie żart
Dwie paczki papierosów
Eugeniusz Rustanowicz
Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną pali, dymi, kopci wciąż
Twój narzeczony i twój przyszły mąż
Z rozpaczy, moja miła, nawet anioł by się wściekł
Wszak siedem godzin czekać, to jest wiek
Kasieńko, skarbie miły, do twych dąsów sił mi brak
Więc nie dręcz mnie i wreszcie powiedz – tak
Oczy, uleczyć mogą tylko mnie twe oczy
Ich blask i czar me serce ciągle toczą
Zapomnieć chcę, lecz jakoś nie da się
Nie, nie, nie….
Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną kiedyś padnie u twych stóp
Nie chłopiec zakochany, ale trup
Dymię, kopcę jak zły komin
Lecz ciebie to nie gnębi, nie grzeje ani ziębi
Zatruwasz mnie dziewczyno ta podłą nikotyną
Czterdzieści złych giewontów to nie żart
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz