Mieczysław Fogg
Siedemdziesiąt lat
Jadwiga Urbanowicz
Nie ma dnia, bym nie napotkał na mej drodze
Kogoś, kto dolegliwości miewa moc
Kto narzeka, że go w łokciu rwie lub w nodze
I nie zmrużył oka przez calutką noc
Młodzi ludzie wciąż przejęci własnym zdrowiem
Mają stres i nerwowy leczą lęk
Więc panowie, posłuchajcie, co wam powiem
Przeciw tej chorobie mam wspaniały lek
Siedemdziesiąt lat, a może trochę więcej
Siedemdziesiąt lat, to wiek, gdy humor masz
Życie płynie jak w piosence, gdy zakochasz się w panience
Siedemdziesiąt lat lub więcej, to właściwy wieku staż
Siedemdziesiąt lat, a może trochę więcej
Wtedy właśnie najpiękniejszy jest ten świat
Niech się trapią malkontenci, a mnie właśnie wiosna nęci
I z młodością jestem co dzień za pan brat
Idę w miasto i uśmiecham się do słońca
Już na drzewach zielenieje pierwszy liść
Lecz nerwowy tłum, jak fala rzeki rwąca
Pędzi, leci, nie spostrzega nic a nic
Ten zmęczony, tamten same ma kłopoty
Epidemia neurastenii szerzy się
A ja idę poprzez życie, jak w zaloty
I każdemu, kto mnie spyta powiem, że
Siedemdziesiąt lat...
Dziś spotkałem wnuka mego przyjaciela
Jakiś blady, jakiś smutny, pełen trosk
Skarżył się, że mu samotność zbyt doskwiera
Bo go żadna panna nie chce – co za los
Potem spytał, czy mu sekret mój wyjawię
Jak ja robię, że nie jestem nigdy sam
Że w Poznaniu, Nowym Yorku, czy Warszawie
Nieodmiennie powodzenie mam u dam
Siedemdziesiąt lat, a może trochę więcej
Siedemdziesiąt lat to wiek, gdy humor masz
Życie płynie jak w piosence, gdy zakochasz się w panience
Siedemdziesiąt lat lub więcej, to właściwy wieku staż
Siedemdziesiąt lat, a może trochę więcej
Wtedy właśnie najpiękniejszy jest ten świat
Niech się trapią malkontenci, a mnie właśnie wiosna nęci
I z miłością jestem co dzień za pan brat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz