Narodziny piosenki


Alina Janowska
Narodziny piosenki

Jarosław Abramow-Newerly
Stanisław Tym

Po wielu pracach, bólach i mękach
Powstała nowa polska piosenka
Muzyka łatwa, sens niezawiły
A tytuł miała króciutki: Miły

Miły, pamiętasz nasze pierwsze rendez-vous
Były to najpiękniejsze sny ze wszystkich snów
Przestań, po co od razu tyle łez
Nie płacz, a zresztą, rób, jak chcesz
Chcesz odejść, to idź, na lewo są drzwi
Na dworze, być może, pada deszcz
Niech pada. Odchodzisz? Nie

Piosenka przeszła bez echa
Ale Włoch by z niej zrobił drugie "Volare"
Niby ta sama, a jednak nie ta
Tak właśnie brzmiała z włoska: Aneta

Halo, Aneta, buon giorno, Aneta
Poznałam faceta, podobno poeta
Na Freta, Aneta, jest meta, szykuje się seta
Muzyka i feta na Freta, Aneta, serweta
Delikatesy, eks-im-port
Aneta, socjeta prima sort
Lambretta? To moja lambretta
Nie moja lambretta
Lambretta faceta, co mieszka na Freta
Na Freta, Aneta
La Strada? On gada, że jestem wedeta
Seksbomba, kobieta-rakieta, przesada
Aneta, brawo, schowane rendez-vous
Klawo, Giorgio przyjechał tu...
Aneta, czekam pod oknem na ciebie
O rety, o rety nie widzę lambretty
Aneta, gdzie moja lambretta
Aneta, Aneta - lambretta jest dawno na Freta
Cretino, od dwóch lat jestem kochanką tego faceta


Italiańczyku, czemuż się chwalisz
Że twej piosenki rytm taki żywy
Z takiej piosenki dopiero Paryż
Potrafi zrobić szlagier prawdziwy

Stary koń jak (?) smętnie stukał w trotuar
Żoli-borski kiosk z oranżadą, z boku bar
Bąbel sodowej wody Heksa smak
Tête-à-tête par, szept twoich warg
Że kochasz mnie i że je t’aime
(?) hotel, w nim ty obok mnie
Poranny wiatr szalał, gdyś się oddalał
I skrył cię mur jak lampę abażur
Cóż, mezalians, bez szans romans
Szarego tła, tuła się mgła, mgła się tuła

Zawojowała ulice, gmachy
Weszła zwycięsko pod wszystkie dachy
Znało ją bistro, metro i sklepy
I wtedy poszła na wschód, na stepy

Ten maj, to kolczyka twego biały bez
No cóż, Sierioża, wołać go dziś - szkoda łez
Czas to zakryje tajemnicy mgłą
Czasie, ty sobie leć - ogoń
A jak Bóg da, krasiwa odpłynie gdzieś w dal
I znów będzie maj w najpiękniejszym z miast wszystkich, la la la
Ten maj i ten kraj jest dla mas, i dla was, i dla nas

Od podmoskiewskich słynnych wieczorów
Nie znano lepszych w New Yorku wzorów
W każdej piosence może być feler
Lecz z podmoskiewskiej będzie bestseller

Chory byłeś z miłości, a deszcz lał
Oh yes, oh yes, thank you very much, that's right
Tory - do Łomży pędził ekspres i w dal gnał
Sleeping, buforów stuk o, buforów stuk o
Buforów stuk odpędzał sen
Philips w twej lewej dłoni grał
Be watching, please
Spadł mi klips
(?) twist, twist, twist, twist
Radia, które zgasiłeś (...)
(...), prosiłeś, daj mi dłoń
Philips (...) szans
Wtem przy moich ustach nagle zgasł
Chory byłeś z miłości, a deszcz lał
Tory - do Łomży ekspres gnał
Thank you very much, thank you, everybody

Znała ją już prawie cała Europa
Gdy o piosence do nas słuch dotarł
I ktoś tam taki, Bóg wiedzieć raczy
Na polski przebój ją odtłumaczył

Miły, pamiętasz nasze pierwsze rendez-vous
Były to najpiękniejsze sny ze wszystkich snów
Przesta (ń), po co od razu tyle łe (z)
Nie pła (cz), a zresztą rób, jak chce (sz)
Chce (sz) ode (jść), to i (dź)
Na lewo som drzwi
Może, być może, pada de (szcz)
Niech pada. Odchodzisz? O co to to nie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz