Mordechaj Gebirtig - Jacek Cygan
Rejzele
Przy uliczce w moim sztetl,
Tam, gdzie niebo łaski śle.
Na poddaszu w skromnym domku
Mieszka moja Rejzele.
Pod tym domkiem z nadziejami
Lubię zjawiać się.
Gwiżdżę, co jest znakiem dla niej
- Do mnie zejdź!
Tak co wieczór dzieje się,
Że po chwili w okna tle,
Słysząc jak mi serce bije,
Widzę moją Rejzele.
- Daj mi chwilkę, mój kochany,
Chcę dziś piękną być.
Pochodź sobie koło bramy.
Raz, dwa, trzy!
Chwilka trochę dłuży się,
Chodzę tak, orzeszki jem,
Aż tu nagle słyszę w mroku
Zgrabne nóżki Rejzele
Nikt nie bywa bardziej czuły
Niż w tym mroku my!
Oj, pomińmy już szczegóły...
Raz, dwa, trzy!
Aż tu czułość kończy się,
Miła reprymendę śle!
- Musisz skończyć z tym gwizdaniem!
Rzecze moja Rejzele:
- Gwizdać żydom nie wypada! –
Mama mówi mi,
- Czy on w jidysz już nie gada?
Raz, dwa, trzy!
Zawstydziłem wielce się,
Do czułości wrócić chcę!
A tu widzę, cała w gniewie
Stoi moja Rejzele.
- Ty z tym gniewem idźże, idźże –
Mówię. Uwierz mi,
Gdy całuję to nie gwiżdżę!
Raz, dwa, trzy!
Patrzę, nie poznaję jej.
Jakbym słyszał święty śpiew,
Bo oświadcza mi nabożnie
Ma kochana Rejzele:
- Worek na tefilin z Gwiazdą
Jutro zrobię Ci,
Abyś modlił się, nie gwizdał!
Raz, dwa, trzy!
Chcąc do czynu zabrać się,
Muszę zgasić w niej ten gniew,
By tuliła i pieściła
Mnie ma miła Rejzele.
Mówię, jak szanuję Mamę,
A tu słychać wrzask:
- Już do domu chodź, kochanie!
Trzy, dwa, raz!
Miast całować usta jej,
Znów orzeszki słone jem!
Bo pobiegła już do Mamy
Moja słodka Rejzele.
- Nie zagwiżdżę nigdy więcej,
To przysięgam Ci!
Daj mi za to usta we śnie!
Raz, dwa, trzy!
Obrazy: Boris Shapiro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz