Zbigniew Rawicz - Caballero
Zbigniew Drabik
Señora Bianca z Madrytu jest w pełni pełni rozkwitu
A jednak okropne ma zmartwienie
I to zmartwienie gnębi ją szalenie
Nie może jeść ni spać, ni na gitarze grać
Do córki mówi: O Anno, tyś ciągle jest panną
Choć dawno powinnaś być mężatką
A buzię miłą przecież masz i gładką
Więc wreszcie ktoś pojawi się, kto weźmie cię
Do domu wkroczy, zdejmując swe sombrero
Caballero, caballero
Z ukłonem szepnął wytwornie: Yo quiero
Caballero, caballero
A potem doda czule: O, urocza donno
Czy zechcesz być mi skłonną i pokochać mnie
I znów się skłoni uroczy caballero
I córeczce oświadczy się
Señora Bianca z Madrytu jest w pełni rozkwitu
Aż wokół sąsiadki zazdrościły
Bo zjawił się uroczy ktoś i miły
I widać było, że w zamiarach zjawił się
Co dzień przychodził z kwiatami
I chodził z paniami na lody do sklepu narożnego
Aż zdecydował się i dnia pewnego
Pomyślał: Kocham ją i na odwagę wziął
Do domu wkroczył, zdejmując swe sombrero
Caballero, caballero
Z ukłonem szepnął wytwornie: Yo quiero
Caballero, caballero
A potem dodał czule: O, urocza donno
Czy zechcesz być mi skłonną i pokochasz mnie
I znów się skłonił uroczy caballero
I mamusi oświadczył się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz