Balladowe lilie - Choiński i Gałkowski
Joanna Rawik
Balladowe lilie
Bogdan Choiński, Jan Gałkowski
Zbrodnia to niesłychana
Pani zabija pana
Zabiwszy, grzebie w gaju
Na łączce i tak dalej
Pani łez nie wylewa
Grób leliją zasiewa
Zasiewając, tak śpiewa
Tra la la la la la la la la
"Rośnij lilio wysoko
Jak pan leży głęboko
Metr pięćdziesiąt na oko
Bo ten dół był na metr i pół"
Jadą kryminalni sprawdzić to
Hej, czerwono-czarne konie, wio
Zbrodnia i bez kary - widział kto
Słyszał kto - co za dno
Rozkopali lelije
Zapodany nie żyje
Oj, kochany, damy jej
Parę lat za ogródek ten
Zbrodnia to niesłychana
Winna być ukarana
Paragraf i litera
Łamane et cetera
Lecz w śnieżystej zamieci
Jakiś zbrojny mąż leci
Bez przesiadki na Szczecin
Pa ta taj, pa ta ta, pa ta taj
Ludzie, szkoda kobity
Ja nie byłem zabity
To był trup troglodyty
A jam był się na wojnie bił
To jest dla archeologa coś
Gnat ponumerować, każdą kość
W słomę opakować winien ktoś
Takie coś, rzadki gość
Pójdźcie, dziatki, na wzgórek
Troglodycie paciórek
Wóz znajomy na przedzie
Do muzeum z nim pojedzie
Wasz tatuś nie mógł mieć tak niskiego czoła
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz