Naftalinowe sny - Andrzej Brzeski
Naftalinowe sny
Andrzej Brzeski
Pytasz kochanie, czyja wina
Że chandrowaty mamy stan
A to po prostu naftalina
O zimie przypomniała nam
Przez uchylone drzwi od szafy
Gdzie palta obok kurtek śpią
Niepowtarzalny buchnął zapach
I oko twe ozdobił łzą
Naftalinowe sny
Zakatarzone i kaszlące
Naftalinowe sny
Za oknem jesień drwi
I deszcz na szybie daje koncert
W dziwnej tonacji si
Naftalinowych snów
Tak łatwo ty się nie pozbędziesz
Choć wolisz inne mieć
Lepiej herbaty zrób
I nie patrz już za okno więcej
Bo tam wciąż deszcz i deszcz
Na słotną jesień nie ma rady
Chociaż konwalii trochę żal
Kiedy wyfrunie mol z szuflady
A tuż za molem ciepły szal
Kot wypił całą walerianę
Bo wiatr go w totalny wpędził stres
Naftalinowe kulki białe
Choć pachną, to nie tak jak bez
Naftalinowe sny...
Krople stukają swe synkopy
Cicho do ucha cyka czas
Żuraw gotowy do odlotu
Nieprzemakalny wkłada płaszcz
Nastawia kompas na Antyle
Wyrusza ufny w skrzydeł moc
Daleko zostawiając w tyle
Naftalinową polską noc
Naftalinowe sny...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz