Polska wielbłądzica - Marek Koterski
Marlena Drozdowska
Polska wielbłądzica
Marek Koterski
Idę sobie, waląc obcasami
Idę sobie, rzucając bokami
Z brzuchem rozepchanym
Ziemniarami, kotletami
Bigosami, golonami
Fasolkami, kiełbachami
Drożdżówami, parówami
I ciążami
Obwieszona jucznymi sakwami
Z pętającym się psem pod nogami
Z wyrwanymi przez dzieci rękami
W głowie huczy i mgła przed oczami
Taranując siatami, torbami
Oto idę - polska wielbłądzica
Blok mą jurtą, pustynią ulica
Sklep oazą, bazar żerowiskiem
Kroczę z czujnym i zaciętym pyskiem
Klnąc i modląc się do Matki Boskiej
Crazy Polish camel, crazy Polish camel
Crazy Polish camel, dromader Piotrkowskiej
Raz w tygodniu mąż się na mnie zdyszy
Czasem płacz mój sąsiadka usłyszy
Gdy zepsuty zamilknie odkurzacz
Czasem nienawidzę - Boże, przebacz
Wracam do tej betonowej grozy
I nawet nie mam powiedzieć komu
Że chciałabym dostać takiej sklerozy
Żeby zapomnieć drogi do domu
Gdyby mnie tak jeszcze ktoś pokochał
Ktoś ładny, dobry i bogaty
Najlepiej bym chciała Włocha
Żeby mi przynosił kwiaty
Woził mnie w dalekie kraje
Pływał ze mną w ciepłych morzach
Choć się trochę wody boję
I obawiam się podróży
Gdybym tylko była pokochana
Zamilcz, serce - to fatamorgana
Zamilcz, serce, już piąta godzina
Czas pocieszyć mojego kretyna
Czas nakarmić i oprać bachory
Żeby zdążyć przed telewizorem
Więc se lezę na ostatnich nogach
Wyrąbuję se drogę łokciami
Gil przy nosie i robię bokami
Po wielbłądziu przeżuwam hot doga
Tak się czuję, jakbym szła do kozy
Tylko, błagam, nie mówcie nikomu
Że chciałabym dostać takiej sklerozy
Żeby zapomnieć drogi do domu
Idę, waląc obcasami...
M. Koterski, M.Drozdowska, A. Korzyński (komp.)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz