Ludwik Sempoliński
Katarynka
Andrzej Bianusz
Przechodnie, rzućcie co łaska
Przystańcie, gdy macie czas
To katarynka warszawska
Zaśpiewa wam jeszcze raz:
O letnim dniu na Dynasach
O krynolinach jak z mgły
O dawnych, o dobrych czasach
Gdym młody był tak jak wy
To dni już dawno minione
Zgubione tak jak ja
Przechodnie, spójrzcie w tę stronę
Słuchajcie, jak ona gra
Korba tak lgnie mi do ręki
Jakbym z jej drzewem się zrósł
Hej, posłuchajcie piosenki
Słuchał jej kiedyś pan Prus
Gdzie tłumy strojne tak modnie
Gdzie roje panów i dam
Hej, posłuchajcie, przechodnie
Czterdzieści lat tak już gram
Jak wtedy znów gołąb grucha
Może to wciąż ten sam ptak
Czemu nie chcecie mnie słuchać
Dokąd spieszycie się tak
Nic się na świecie nie zmieni
Czyś jest bohater, czy widz
Dokąd spieszycie, szaleni
Tam nie ma nic, nie ma nic
A jednak kwitną akacje
Choć przekwitały nie raz
Może to wy macie rację
Może to na nas już czas
Czas do muzeum z bicyklem
Z dryndą, z bioskopem i łzą
Tak wszystko kończy się zwykle
Nie, to nie tak, to nie to
Cokolwiek w życiu się zdarza
Wszystko odrodzi się znów
Hej, pudło kataryniarza
Graj swą piosenkę bez słów
Na świecie żyje niejeden
Co chętnie posłucha nas
Za wcześnie już klepać biedę
Na starość zawsze jest czas
Stańcie, przechodnie, gdy łaska
Śmiejcie się wszyscy jak ja
Gra katarynka warszawska
Jak Boga kocham - gra
Il. Józef Rapacki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz