A moje serce śpi - Andrzej Kuryło


Teresa Tutinas - A moje serce śpi

Andrzej Kuryło

Nad moją głową chmury płyną
Jak dzień za dniem
Kalendarz pełen dobrych imion
Objętość zmniejsza chyłkiem
Słońce kolejny dzień spopiela
Ogromnieje świat, jakby miasta puls
Bił na alarm tu po skończonym dniu

Wieczorem nie zapalam światła
W półmroku tkwię
Za oknem białych chmur kaskada
Majestatycznie spada
Po chmurach płyną moje myśli
Skłębione jak cienie fal
Już ożywia się nieodległa dal
Już przycicha żal, co się przyśnił

A moje serce ciągle śpi
W letargu niemym pogrążone
Tak sobie mówię - może ty
Znalazłaś piątą świata stronę
A moje serce głupie śpi
Jak gdyby miało szklany pałac
I sama siebie pytam dziś
Czy ja na pewno kiedyś cię kochałam

Gdziekolwiek jestem, wiem na pewno
Że twoja twarz
Pojawi nagle się jak ekran
Dalekich wspomnień echo
Nieutulona w żalu więdnie
Jesienna królowa róż
Nie wiem, czemu chcesz wyrwać mnie ze snu
Może tak jak jest, jest mi lepiej...

Nie będziesz sam - Andrzej Kuryło


Teresa Tutinas
Nie będziesz sam

Andrzej Kuryło

Jestem z tobą wszędzie tam
Gdzie jesteś sam
Gdy ci z oczu spływa źle skrywana łza
Kiedy masz na samym serca dnie
Porażki gorzki smak
Minionych klęsk niezatarty ślad

Będę z tobą wszędzie tam
Gdzie jest ci źle
Pójdę w ogień, widząc twój bezradny gest
A gdy znów przyjdą jasne dni
W pamięci schowam je
Jak chowa się ulubiony wiersz

Gdzie jesteś, powiedz, gdzie jesteś
Nadziei kolor w oczach mam
Kim jesteś, powiedz, kim jesteś
Nie będziesz nigdy całkiem sam

Pójdę z tobą wszędzie tam
Gdzie będziesz szedł
Chociaż przy mnie nie ma i nie było cię
Ale wiem, wierzę z całych sił
Że jeśli własny świat stworzyłam ci
Musisz być w nim ty

Jak w romansie - Andrzej Kuryło

Tamara de Lempicka

Teresa Tutinas
Jak w romansie


Andrzej Kuryło

Między nami wszystko było
Dzbany chwil po brzegi pełne
Ostrych spojrzeń i czułości
Jak w romansie, jak w miłości
Pocałunki jak motyle
Kolorowe, trzepotliwe
Przepisany sonet włoski
Jak w romansie, jak w miłości

Tylko nasze serca chłodne
Biły głośno jak na alarm
Choć najlżejszy nawet płomień
W głębi ich się nie zapalał
Tylko nasze chłodne oczy
Kryły się pod powiekami
I czerniała czeluść nocy
Między nami i przed nami

Jak na tacy podawane
Grzanki słów wytartych, słodkich
Niby miękki owoc brzoskwiń
Jak w romansie, jak w miłości
Między nami wszystko było
Ciemna fala jasnych nocy
Lecz zabrakło słów najprostszych
Prócz miłości - jak w miłości

Wesele trwa - Andrzej Kuryło


Teresa Tutinas - Wesele trwa

Andrzej Kuryło

Czas uronić łzę na biały obrus
Dla rodziców to wspaniały dzień
Ktoś podchodzi wciąż do panny młodej
I prezentów stos podwaja się

Ach, ten biały kwiat i biała suknia
Mendelssohna marsz, nad czołem mirt
Ach, będzie miał co wspominać ten dom
Co dziś tętni od piwnic po strych

Calutki dzień wesele trwa, wesele trwa
Rodzinny wiec, rodzinny sejm, rodzinny zjazd
Skrzypce grają coś w dur
"Gorzko, gorzko" brzmi chór
I od życzeń ugina się stół

Calutki dzień wesele trwa, wesele trwa
Od rana już orkiestra brzmi, orkiestra gra
Tańczy wuj, tańczy stryj
Sztywny jakby zjadł kij
Coraz to nowy gość wchodzi w drzwi

Nikt nie pomoże - Włodzimierz Patuszyński


Teresa Tutinas

Nikt nie pomoże

Włodzimierz Patuszyński

Nikt nie pomoże
Natrętnych wspomnień nie odgoni
Nikt nie pomoże
By już nie myśleć więcej o nim
W noce bezsenne nie raz, nie raz
Po świt jaśniejący, po brzask

Nikt nie pomoże
Nam dwojgu biednym i nikomu
Nikt nie pomoże
Niemądrym sercom trudno pomóc
Jeśli ktoś powie: "Był błąd w tej grze"
To ciebie oskarży i mnie

Bo zapomnieliśmy, choć sprawa była prosta
Że tyle dobrych słów oboje przecież znamy
A nie znaleźliśmy jednego słowa: "Zostań"
I była cisza, przez którą przegrywamy

Nikt nie pomoże
W najlepszej wierze, próby na nic
Nikt nie pomoże
Jesteśmy na zły los skazani
Sama bez ciebie i ty gdzieś sam
I nikt nie pomoże już nam

Ten, kto mnie dzisiaj usłyszy
Niech wie, że nie szukam pomocy
Nikt nie przekreśli tej nocy
Nie wypełni już ciszy
Bo za późno na wszystko

Na kogo mam czekać - Zbigniew Stawecki


Teresa Tutinas
Na kogo mam czekać

Zbigniew Stawecki

Na kogo, na kogo mam czekać
Na kogo - wołanie bez echa
Płynie czas - rzeka snów niespełnionych
Każda noc, każdy dzień taki sam

Do kogo uciekać przed sobą
Od kogo zaczynać na nowo
Poprzez świat jak nieść czyjeś imię
Gdy tylko imię zostało przy mnie
Jak coraz bledszy, ginący cień

W ulicach szum i obcy gwar
I pustka krzyczy ze wszystkich bram
I echo wraca od pustych ścian
Gdy wołam cię, gdy wołam cię
W nocy bez dna

Do kogo, do kogo mam tęsknić
Do kogo powracać w pamięci
O kim myśl, o kim sen i melodia
Czyich ust uczyć się, czyich rąk

Na kogo mam czekać przed progiem
Dla kogo to światło i ogień
Dokąd biec, kto wie, gdzie i po co
Jeśli na ciebie pod pustym niebem
Nie warto czekać, nie warto już

Nie warto czekać już

To musi przyjść - Zbigniew Biegański


Teresa Tutinas
To musi przyjść

Zbigniew Biegański

I tak, ja wiem, to musi przyjść
Ta noc, ten dzień, a potem - nic
Błądzimy gdzieś stęsknieni, źli
Dwa nocne marki, to właśnie my
Krążymy wokół lamp jak ćmy
Dwa niedowiarki - my

To jesteś ty, a to - to ja
Skąd pan mnie zna, skąd ciebie znam
Znajoma twarz, podobny głos
Lecz ucisk rąk zdawkowy jest, a może nie

Twój wzrok nie mówi teraz nic
Bo rękom żal, a oczom wstyd
Dwa nocne ptaki, które świt
Wypłoszył z gniazd - to my, tak to my
Przejść chcemy przez ten stromy próg
By szukać krętych dróg

Jak dobrze - Jonasz Kofta


Teresa Tutinas - Jak dobrze

Jonasz Kofta

Jak dobrze łzy otrzeć, złą zgubić myśl
Gdy mówisz, że to nic
Jak dobrze wyjść na brzeg, gdy lotne mgły
Tak pewna ramion twych

Jak dobrze w najprostszych rytmach dni
Budzić się po to, by żyć
Jak dobrze, jak dobrze, dobrze mi
Nic więcej i więcej nic

Było tak łatwo i tak smutno
Już nic nie znaczyło dla mnie słowo "jutro"
Czas płynął obok gdzieś, życie omijało mnie
I było źle, jak źle

Było tak obco i tak chłodno
Tęsknotą przedwczorajszą i niemodną
Dni obojętne zbyt, by w nich odnajdywać się
I było źle, jak źle

Jak dobrze łzy otrzeć…

Jak dobrze - lęk odszedł, smutek znikł
A przy mnie, przy mnie ty
Jak dobrze nie szukać takich chwil
Tylko znajdywać je dziś

Nie wiadomo - Stanisław Tym

Aldo Balding

Teresa Tutinas - Nie wiadomo

Stanisław Tym

Nie wiadomo, w której minucie
I czy wszystkim się zdarza - nikt nie wie
Że się ma gdzieś ochotę uciec
Uciec przed siebie
Tam, gdzie wszystko będzie odwrotnie
W innym kubku pije się mleko
Inne kwiaty na innym oknie
Gdzieś daleko

Że sensu nie ma to - nie wiadomo
Że nie wiesz, gdzie i kto  -  nie wiadomo
Że będziesz kiedyś sam - nie wiadomo
I który pociąg tam - nie wiadomo
Czy warto właśnie tak? - Nie wiadomo
Czy warto? O tym się nie myśli
Zostaną tylko nam wspomnienia
Za długo się znamy - do widzenia

Wszystko znane jak własna kieszeń
I twój uśmiech znany, i grymas
I ten grzebień, którym się czeszesz
Każda godzina
W puste gesty czułość się zmieni
Słowo "kocham" nie ma znaczenia
Nawet kłamie się wciąż to samo
I - do widzenia

Byłeś tylko ty - Stefan Mrowiński


Teresa Tutinas - Byłeś tylko ty

Stefan Mrowiński

Dzień się w dłoniach słońcem złoci
Rude ćmy
W smudze włosów szczęściem skoczy
Byłeś ty
I na ustach śmiechem błysnął
Pełnią nieba się zachłysnął
Śpiewem ptaków rozkołysał moje sny

Byłeś ty
Niespokojnym przybliżeniem
Wielką burzą, upojeniem
Byłeś ty
Byłeś we mnie dobrą ciszą
Jasnym trwaniem, tajemnicą
Byłeś ty
Byłeś we mnie wyzwoleniem
Ostrym krzykiem, osłupieniem
Byłeś tylko ty, byłeś tylko ty, byłeś ty

Noc się w oczach do stóp chyli
Szary świt
Gdzieś po drodze się rozsypał
Senny mit
Świt tak nagle drzwi otworzył
Samotnością się zatoczył
Obolałe, połamane moje sny

Ta dziewczyna rację ma - Bronisław Brok


Teresa Tutinas
Ta dziewczyna rację ma


Bronisław Brok

Portowy raj, portowy targ
Portowych knajp, portowych tang
Znajoma twarz, wesoły krzyk
I "Jak się masz", i "No to cyk"
I "No to brzdęk", i wprawny chwyt
I oto pękł portowy litr
Aż po ten smak na kufla dnie
A potem jak? Co to to nie

Ta dziewczyna rację ma
Ta dziewczyna grację ma
I tej gracji cenę zna
Nie najniższą z cen
Ta dziewczyna rację ma
Kogo tylko zechce - ma
Czego nawet nie chce, ma
Opowiada ten, opowiada ten
Tylko ten, tylko ten

Bo który z was, kto jak nie on
On jest w sam raz, jak z moich stron
Daleki ląd, szeroki świat
Bez waszych klątw i słów na wiatr
Bo jak nie on, to nic i nikt
Portowy raj, portowy szczyt
A potem co, a potem jak
A potem dno, a potem wrak

Ta dziewczyna rację ma
Ta dziewczyna grację ma
Ta dziewczyna upór ma
Marynarskich żon
Ta dziewczyna rację ma
Kogo tylko zechce - ma
Czego nawet nie chce, ma
A powiada on, a powiada on
Tylko on, tylko on

A potem świt i morza szum
A potem zgrzyt zwijanych cum
Spieniony ślad na grzbietach fal
Ucieka w dal, ucieka w dal
I tak ma być, już tak, jak jest
Bezsilny bunt bezradnych łez
Portowy raj żegnany z ruf
"Wnet wrócę znów" 
"Wróć wnet, bądź zdrów!"

Ten marynarz rację ma
Ta dziewczyna grację ma
I tej gracji cenę zna
Nie najniższą z cen
Na dziewczyny rzęsach łza
Będzie czekać nocą dnia
Będzie czekać nocą dnia
Aż się spełni sen, aż się spełni sen
Tylko sen, tylko sen...

Gorzko mi - Agnieszka Osiecka


Teresa Tutinas - Gorzko mi

Agnieszka Osiecka

Na weselu naszym były tłumy,
w życie jak do tańca z tobą szłam,
aż tu nagle Cygan grajek umilkł
i ktoś krzyknął:
– Gorzko, gorzko nam!

Szampana nalej mi,
goryczy zniknie smak,
panowie, wy umiecie bawić tak.
Niech popłyną słodsze łzy,
niech zaśpiewa pierwszy ptak,
przetańczonych dni niech nie będzie
w życiu brak.

Nieprzytomna byłam i bogata,
prowadziłeś mnie do nieba bram,
aż tu nagle w samym środku lata
powiedziałeś:
– Gorzko, gorzko nam!

Szampana nalej mi,
goryczy zniknie smak,
panowie, wy umiecie bawić tak.
Ech, szampana nalej mi
i wypijmy aż do dna
za dobre dni, za głupie serca dwa...


Może to, że ciebie przy mnie nie ma,
dało mi niejeden szczęścia gram,
ale mnie odwiedza stary temat,
tamta śpiewka:
– Gorzko, gorzko nam!

Szampana nalej mi,
bo na tej szklanki dnie
są moje sny, te dobre, nie te złe.
Ech, szampana nalej mi
i wypijmy aż do dna
za dobre sny, za głupie serca dwa...

Obrazy: Jose Royo

Nie poznaję siebie - Joanna Kulmowa


Teresa Tutinas
Nie poznaję siebie


Joanna Kulmowa

To było tak, spojrzałam w lustro
Spojrzałam nagle, a tu masz
Nie moja twarz, zmieniona twarz
I oczom dziwię się i ustom
Zwyczajne lustro w zwykłych ramach
A ja niezwykła, nie ta sama

Nie poznaję siebie, wiesz, nie poznaję
Jakaś inna, inna sobie się wydaję
Spoglądam w lustro, a widzę jak we śnie
Nie mnie, nie mnie, nie mnie

Nie poznaję siebie, wiesz
I tak się sobie dziwię
Jaka jestem, nie rozumiem nic właściwie
Czy ładna, czy brzydka, czy dobra, czy zła
I czy to ja, czy nie ja

To było tak, spojrzałam nagle
Spojrzałam w oczy twoje, wiesz
I zrozumiałam, że w nich też
Nie taka jestem jak naprawdę
A może tyś oczami skłamał
To może inna, nie ja sama

Nie poznaję siebie, wiesz, nie poznaję
Jakaś inna, inna tobie się wydaję
Dlaczego widzę na oczu twoich dnie
Nie mnie, nie mnie, nie mnie

Nie poznaję siebie lecz już wcale się nie dziwię
Wszystko jedno, wszystko jedno jest właściwie
Czy ładna, czy brzydka, czy dobra, czy zła
To jestem ja, tak to ja

Obrazy: Fulvio de Marinis, Laszlo Gulyas

A kiedy wszystko zgaśnie - Joanna Kulmowa


A kiedy wszystko zgaśnie


Joanna Kulmowa 👉👉👉


Poprzydzielano nam natrętne księżyce
Pomosty świateł przez wiosenną ulicę
Latarki w łukach bram
Łagodne gwiazdy uczepione u okien
W kawiarniach lampki i półświatła - półmroki
Przydano nam

I nim wygasną pajęczyny lichtarzy
W ciemnościach naszych inny żar się rozjarzy
Inny zapłonie blask
I będę czytać twoje oczy palcami
I nic nie będzie przed nami, za nami
Nic, nic, nic oprócz nas

Bo kiedy wszystko zgaśnie
To wtedy jest najjaśniej
Najprościej
Modlimy się ustami
Modlimy się rękami
W ciemności

Jesteśmy niewidomi
Tylko sobie wiadomi
To wszystko
Po omacku błądzący
Tylko siebie znający
Tak blisko

Bo ciemność to my sami
Nie ma nic przed nami
Nie ma oprócz nas
I tylko nasze ręce
Nasz dotyk i nic więcej, nic więcej
Nikt nikomu nie kłamie
Znamy siebie na pamięć w mroku

To my...

Teresa Tutinas, Anna German

Była miłość nie miłość - Janusz Kondratowicz

Joshua Miels
Teresa Tutinas
Była miłość nie miłość

Janusz Kondratowicz

Była miłość, nie miłość
Niezbyt wierna, zziębnięta
W lekkim płaszczu zapiętym pod szyję
Nienoszona na rękach
Wiecznie czymś tam zajęta
Taka miłość, co wpada na chwilę

Była miłość, nie miłość
Mieszkająca gdzieś kątem
Nieżyjąca na błysk i na pokaz
Źle ubrana na co dzień
Zostawiona po drodze
Miłość, której nikt nigdy kocha

Wymyśliłam ją prawie jesienią
W swoje życie wpisałam bezwiednie
Ludzie płyną ulicą jak rzeką
A ja wierzę w tę swoją nowennę
Ale sceny za oknem ciemnieją
Film się kończy, zaczyna się życie
Więc zostanie już tylko nadzieją
Na nic więcej naprawdę nie liczę

Była miłość, nie miłość
Z przeczytaną gazetą
I biletem powrotnym do nieba
Nie zrobiła nic złego
Może właśnie dlatego
Jest wciąż we mnie
Gdy nawet jej nie ma

Zatrzymaj zegary - Andrzej Tylczyński


Teresa Tutinas
Zatrzymaj zegary

Andrzej Tylczyński

Zatrzymaj zegary od świtu
Niech już nie płynie czas
Zatrzymaj zegary, noc jeszcze trwa
A ja szukam słów w mych snach

By powiedzieć ci o mej miłości
A tak mi brak tych ważkich słów
Które mogłyby określić ją
Tak jak słońce czas, jak świt

Zatrzymaj zegary o świcie
Niech nas powita dzień
Niech trwa zawsze
I nigdy nie kończy się
Miłości najdłuższy dzień

Jak cię miły zatrzymać - Adam Kreczmar

Irene Sheri

Teresa Tutinas
Jak cię miły zatrzymać


Nad miastem o wieczorze
różowe chodzą zorze,
w tych zorzach się przeglądam, ładnie mi.
I co mi to pomoże,
gdy z tobą, o, mój Boże,
już dłużej tak nie może być.

Cóż ci powiem, kochany, nowego?
Cóż ci dam, czego inni nie mieli?
Wierz mi, życzę ci wszystkiego najlepszego,
chcę ci noce pochmurne rozbielić.

Chcę ci niebo wymościć gwiazdami,
żebyś stąpał po nich jak po śniegu.
Cóż ci dam, czego inne nie dały?
Cóż ci powiem, kochany, nowego?

Co uczynić z tobą, co ze mną,
gdyś w ramionach moich zimny
jak w przeręblu?
Kiedy ręce i serce masz tylko dla siebie,
jak cię, miły, zatrzymać? Już nie wiem!

Nad miastem coraz ciszej
i gwiazdy jak klawisze
na nieba fortepianu czarnym tle.
Tramwajów już nie słyszę,
twój uśmiech mnie kołysze.
I żebyś tylko przyszedł...
Albo nie...

Co uczynić z tobą, co ze mną,
gdy nadchodzi kocim krokiem ciepła ciemność.
Kiedy nie jest nam bliżej po ciemku do siebie,
jak cię miły zatrzymać już nie wiem.

Między nami nic nie było - Adam Kreczmar


Teresa Tutinas
Między nami nic nie było

Adam Kreczmar

Noc nade mną się schyliła
Gwiazdy kapią aż na dach
Między nami nic nie było

Czas powoli pełznie tyłem
Jak tchórzliwy senny rak
Między nami nic nie było

Nie bywało między nami
Sakramentów ani słów
Nad Gałczyńskim wieczorami
Nie pochylaliśmy głów

Nie dzieliła nas ulica
Którą nocą trzeba biec
Północ siostra czarnolica
Była wierna nam jak pies

Gubiliśmy się oboje
Nierozłączni, niekochani
Były słowa i nastroje
Nic nie było między nami

Słońce ogród odbarwiło
Białym kwiatem bucha bez
Między nami nic nie było

Minął kwiecień, sierpień minął
Jest jak dawniej nieźle jest
Między nami nic nie było

Nic się nam nie przydarzyło
Żaden kłopot, żaden cud
Hodowaliśmy tę miłość
Nie zamknąwszy drzwi na klucz

I nic mi nie przerywało snu
Co się leniwie śnił
Choć za tobą zaskrzypiały
Niezamknięte na klucz drzwi

Takie były obyczaje
Przepis wybraliśmy sami
Więc dlaczego mi się zdaje
Nic nie było między nami

Niewielka miłość - Adam Kreczmar

Teresa Tutinas
Niewielka miłość

Adam Kreczmar

Już przetańczony świt
Już przyszło słońce i wstyd
Już można wstać, pożegnać się
I w swoją drogę iść
Na oknie gołąb siadł
Jaki niebieski świat
Czy to naprawdę ty
Czy to było dziś

Nic oprócz słów
Nadzieja, wiara, miłość
Błagam, przyjdź
Nic oprócz słów
A to za mało, żeby żyć...

Już obgadany ślub
I miłość, co aż po grób
Już kwitnie bez i gwiazda lśni
I dla nas śpiewa ptak
Doprawdy, nie jest źle
Czego ja jeszcze chcę
Niewielka miłość przyszła
Jak nam będzie, jak

Nic, nic oprócz słów…

Nic, nic oprócz słów
Wieczorne sny leniwe
Ranne łzy
Nic, nic, nic oprócz słów

Słowa liściem opadają
Słowa swoje życie mają
Niewielką miłość mamy my
Niewielką miłość

Czy twoja - Adam Kreczmar


Teresa Tutinas - Czy twoja

Adam Kreczmar

Wierzysz ludziom, chociaż kłamią
Wierzysz w każde puste słowo
Wierzysz Ziemi, że poza nią
Nie ma miejsca dla nikogo
Że nie czeka żaden pojazd
A nie wierzysz, że ja twoja

Wierzysz w Boga, co na górze
Wikła nici naszych pragnień
Dzieli w srebrze i w purpurze
Co na dole nam przypadnie
Komu z kim pisana dola
A nie wierzysz, że ja twoja

Wierzysz w to, że odpoczniemy
Pod dębami, pod bukami
Na zielonym brzuchu ziemi
Przytuleni, zakochani
Na niepościelonych polach
A nie wierzysz, że ja twoja

Wierzysz w różne dobrze rzeczy
Między ziemią gdzieś a niebem
Że człowieka uczłowieczyć
Można słowem albo chlebem
Aby było ludzi dwoje
A nie wierzysz, że ja twoja

Uwierz we mnie, w to, że czekam
Niestrojona, malowana
Wcale nie taka daleka
Wcale nie taka nieznana
Choć witana z niepokojem
Ale twoja, tylko twoja

Nic prócz ciebie nie mam - Andrzej Bianusz

Loui Jover

Teresa Tutinas
Nic prócz ciebie nie mam

Andrzej Bianusz

Tyle spraw w tym świecie krąży wokół nas
No bo kto z nas dzisiaj zdąży dogonić czas?
W krąg terminy, telefony, setki cyfr
Poplątany i szalony jakiś szyfr

Świat zaplątał mnie w problemów swoich sieć
A ja nic prócz ciebie nie mam i nie chcę mieć
Jutro rzucisz mnie i tak, i ja to wiem
Lecz dopóki dzisiaj trwa, ja kocham cię

Wiem, to trwa dziś
Kto wie, czy jutro będzie trwać
To nic, niech przyjdzie, co ma przyjść
Biorę, co dziś mi może dać...

Jeśli świat mi się odmieni choćby raz
Choć na moment mi w złudzeniu zatrzyma czas
To i tak jest wiele więcej, niż mi dał
Ten mój świat, co tyle lat przed tobą trwał

Życie plącze mnie w problemów swoich sieć
A ja nic prócz ciebie nie mam i nie chcę mieć
Jutro rzucisz mnie i tak, i ja to wiem
Lecz dopóki dzisiaj trwa, ja kocham cię...

Mimo woli zaplątałam się - Andrzej Bianusz


Teresa Tutinas
Mimo woli zaplątałam się


Andrzej Bianusz


Mimo woli zaplątałam się
Wpadłam w swoją własną sieć
Przecież tak być miało być
Że ty mnie, że to ty
Mnie miałeś chcieć
Miałeś łazić za mną wiele dni
Miało być ci bardzo źle
Miałeś cierpieć, a ja miałam ci
Miałam ci mówić „nie”

Więc jak jest, że to mnie
Teraz czegoś brak
Że zamiast „nie”
Zamiast „nie”
Nagle mówię „tak”
Mówię „tak”
A ty nie słyszysz mnie
Ciebie nawet nie ma tu
Ach, jak bardzo zaplątałam się
I tak jest dzień po dniu

Więc jak to jest, że to ja
Nagle nie mam sił
Że marzę wciąż, żebyś był
Żebyś tylko był
Przecież tak być miało
Że ty mnie, to ty mnie
Tak miałeś chcieć
Mimo woli zaplątałam się
Wpadłam w swą własną sieć

Kiedyś było tak - Andrzej Bianusz

Jose Miguel Roman Frances
Teresa Tutinas
Kiedyś było tak

Andrzej Bianusz

Gdzie to jest
Droga pośród pól
Znajome kępy drzew
I przeczucie, że to już gdzieś tu

Dom wśród drzew
O pół mili trakt
Kto wie, czy dziś tak jeszcze jest
Kiedyś było tak

Cicho tu
Gdy zapada zmierzch
Bez pewnie rozkwitł już
I czeremcha chyba kwitnie też

Bywa tak
Nie uwierzyłbyś
A ja już nie pamiętam, jak
Jak tam trafić dziś

Gdzie to jest
Gdzie ten dom i próg
I ten z czeremchą bez
Który dla nas kwitnąć też by mógł

Gdzie to jest
Wciąż nam tego brak
Kto wie, czy dziś tak jeszcze jest
Kiedyś było tak

Odrobina dziewczyny na co dzień - Jeremi Przybora


Barbara Krafftówna
Odrobina dziewczyny na co dzień


Jeremi Przybora

Cóż, że masz stanowisko
Te pobory i wszystko
Coś przeżywasz, w coś grywasz
Gdzieś bywasz
Cóż z postaci twej świetnej
Co po duszy szlachetnej
Gdy na jednym, jedynym ci zbywa

Odrobina dziewczyny na co dzień
Jakże życia odmieni ci tło
Z odrobiną dziewczyny na co dzień
Wszystko będzie inaczej ci szło

Możesz nawet jej nie brać na ręce
Gdybyś na to nie miał sił
Byleś rano zaśpiewał w łazience
Lubił rosół i tkliwym był

Możesz nawet jej nie brać na ręce
Gdybym na to ja nie miał sił
Byleś rano zaśpiewał w łazience
Lubił rosół i tkliwym był

Lecz nim spojrzysz na panie
Bądź rozsądny kochanie
I od wzrostu po prostu zacznijże
Nazbyt duże kobiety spłycą ciebie niestety
Będziesz chuciom niż czuciom ty bliżej

Odrobina dziewczyny na co dzień
Mały żeński akcencik czy ton
Odrobina dziewczyny na co dzień
Od współżycia uchroni złych stron

Przenocujesz w niedużej ją wnęce
Dniem na małą posadkę pchniesz
Za półtora patyka, nie więcej
Które przecież przydadzą się też

Ile dziewczyn się marnuje - Jan Pietrzak


Jan Pietrzak, Barbara Krafftówna
Ile dziewczyn się marnuje


Jan Pietrzak

W związku z nabytym zawodem
Jeździłem trochę po świecie
Od Tatr po Szczecin - panowie
Siedzicie tu i nic nie wiecie

Ile dziewczyn się marnuje, proszę panów
Jakie cechy charakteru są niczyje
Koafiury, makijaże i wymiary
I nie tylko, proszę panów, nie jedynie

Jakie dobra narodowe przepadają
Niewymierne areały nieużytków
Zbyt poważny to dobytek w skali kraju
By nas głowa nie bolała od przybytku

Przecież nad życiem społecznym
W naszej wspólnocie plemiennej
Ktoś czuwa, ktoś ostatecznie
Je reguluje codziennie

A tyle dziewczyn się marnuje, proszę panów
Marnotrawstwo sił i środków karygodne
Czy nie można by odgórnie objąć planem
Tę oddolnie nieobjętą ilość objęć

Takie skarby narodowe nam niszczeją
Złote serca, kryształowe charaktery
Proszę bardzo, panowie tu się śmieją
Miast postawić jakiś wniosek w tej materii

Najwyższa pora (prawda) wzmóc nacisk
I śmielej (prawda) sięgnąć do rezerw
Poważne środki (prawda) przeznaczyć
I wachlarz bodźców (nieprawdaż) rozszerzyć

Bo tyle dziewczyn się marnuje, proszę panów
Uprawnionych równo współobywatelek
Jeśli panom nie są obce ideały
Czas uświęcić stratę sił tym wdzięcznym celem

Tyle wdzięku społecznego się marnuje
Więc jeżeli sytuacja się nie zmieni
To ostrzegam, ja w tych sprawach nie żartuję
Sam się zajmę rozłożonym tym problemem

Łukasz - Jacek Korczakowski


Barbara Krafftówna
Łukasz

Jacek Korczakowski

Ma niemodne trochę imię, jasne oczy
Czarny sweter, wąskie spodnie, włosy blond
Ma na pewno dużo czasu, zwłaszcza w nocy
I gitarę, którą budzi cały dom

Łukasz, czego ty tu szukasz
Łukasz, przestań wreszcie grać
Łukasz, po co do drzwi stukasz
Łukasz, przecież pora spać

Inna byłaby gościnna
Zrozum, że trafiłeś źle
Ze mną już przegrałeś w ciemno
Łukasz, nie oszukasz mnie
Łukasz, nie oszukasz mnie
O nie, nie

Do redakcji list w tej sprawie dzisiaj piszę
Że nie daje spać, że stuka wciąż do drzwi
Lecz nie wyślę tego listu, bo nie przyszedł
Dokąd poszedł i pod czyim oknem tkwi

Fizyczne hobby - Maciej Szwed


Barbara Krafftówna
Fizyczne hobby

Maciej Szwed

Mało takich na ulicy
I nie w każdym żyją mieście
Wprost na palcach można zliczyć
Kilku jeszcze

Kilku panów co po prostu
Nie z okazji świąt jakowychś
Lecz na co dzień swoim paniom
Dają kwiaty doniczkowe
Nie cięte

Bo kwiat cięty, co tu mówić, to już nie to
Choć przyjemność innym sprawia wciąż kobietom,
Ale nie da się porównać z doniczkowym
Z doniczkowym
To zupełnie inny ciężar gatunkowy
Przyznacie.

Jeśli spuścić go swobodnie z pięter paru
No to choćby chłop był goliat - leży

Skąd te dziwne we mnie chęci
Zapytania miewam liczne
Odpowiadam - to jest hobby me fizyczne

A szczególnie ciał spadanie
Wciąż frapuje mnie na nowo
Co się z ich energią stanie
Gdy się zderzą z męską głową
Pytanie

Bo kwiat cięty, weźmy pierwszy lepszy z brzegu
W doświadczeniach tego typu do niczego
Płatki opór wytwarzają dodatkowy, dodatkowy
Spadek wtedy jest, wybaczcie, nietypowy
Zupełnie

A w doniczce, z górnych pięter kwiat strącony
Spada ruchem jednostajnie przyśpieszonym
I jak trafię takim kwiatkiem w czubek głowy
W czubek głowy
Świeży chłop mi jest potrzebny
W dalszych celach naukowych
W dalszych celach

Obrazy: Linda Jacobus

Maszynka do mięsa - Konstanty Ildefons Gałczyński


Barbara Krafftówna
Maszynka do mięsa

Konstanty Ildefons Gałczyński

Kosztowała niedrogo:
pożyczyłam od kogoś,
ten ktoś zgasł i wygasła pretensja.

Dziś jest ona na wieki
chlubą mej biblioteki,
ta kochana maszynka do mięsa.

Kiedy obmyślam meniu,
to przez kuchnię w natchnieniu,
że tak powiem, jak anioł płynę;

i tę maszynkę w ręce
biorę, i na niej kręcę
wieprzowinę, cielęcinę, baraninę.

Maszynko ma-a-a-a,
ty mi służysz wciąż znakomicie,
ity.ija-a-a-a
zawsze razem płyniemy przez życie.

A życie trwa-a-a-a
i trwa miłość w mym sercu ogromna,
i wciąż kocham jednako,
i wciąż dźwięczy jak akord
ta maszynka, miłość i ja.

Szklane oko - Marek Dagnan

Barbara Krafftówna
Szklane oko

Marek Dagnan

Słońce zaszło, mróz się wzmaga
Kot nie mruczy, marzną dzieci
Na ulicy po kolana śnieżne zaspy
Trzeszczy mróz

Mróz się wzmaga, płaczą dzieci
Bo nie mają na choince
Żadnych szklanych dupereli
Bo nie mają nic a nic

Ojciec Sebastian ma szklane oko
Świecące w mroku jaśniej od gwiazd
Ojciec Sebastian ma szklane oko
Żółta tęczówka, wytworny blask...

Wybacz ojcze Sebastianie
Ma Wigilia swoje prawa
Twoje oko topazowe
Na coś wreszcie przyda się

Przez zielony gąszcz igliwia
Żółty blask rozsiewa wkoło
Szklane cacko choinkowe
Już wesoło dzieciom jest...

Ojciec Sebastian miał szklane oko
Świecące w mroku, firma Carl Zeiss
Ojciec Sebastian miał szklane oko
Żółta tęczówka, Jenaer Glas

Żółte słoneczka - Anna Przemyska

Barbara Krafftówna
Żółte słoneczka

Anna Przemyska

Babunie, jesienne wróżki
Sfrunęły z ławek w parkach
Kiszą ogórki, smażą gruszki
Chcą jesień zatrzymać w garnkach

A dzieci, grzeczne wróbelki
Ćwierkają nad książkami w szkole
Wróble z jazgotem, wróble z jazgotem wielkim
Z gniazd lecą psocić na pole

Jabłka, uśmiechy sadu
W szufladzie kluczyk chroni
A palta bez ładu i składu
Wietrzą się na jabłoni

A drzewa, żółte słoneczka
W ogrodach świecą dla ciebie
A blade słońce, drżąca świeczka
Gdy dmuchniesz, zgaśnie na niebie...

A jednak najprościej - Halina Stefanowska

Fot. Zofia Nasierowska
Barbara Krafftówna
A jednak najprościej

Halina Stefanowska

Przyznajmy, że kochanie bez serca jest i głowy
Codzienne rzęs wklejanie, golenie co dzień brody
Nie wolno czoła marszczyć, agrafką spinać palt
Powracać do najstarszych buciorów, swetrów, łat

A przecież najprościej zaufać miłości
Zaśpiewać -  ty i ja
I tango w kamaszach na krzywych obcasach
Odtańczyć na dwa pas

Z księżycem pod rękę przypomnieć kaczeńcem
Że pora razem śnić
Wąsiki przebaczyć, na piegi nie patrzeć
Nie widzieć nic a nic

A jednak źle czasami, jesienie są okrutne
Kolejki pod kinami, a filmy takie smutne
W kawiarni miejsca nie ma
A nawet jeśli jest,  gdzie znaleźć inny temat
Niż drugie ciastko zjedz...

Ballada o Imogenie - Maciej Zembaty


Ballada o Imogenie


Maciej Zembaty


Zaraz już zacznę - zacznę już za chwilę
Pewną balladę o pewnej dziewczynie
Która, niestety, już od urodzenia
Nosiła dźwięczne imię - Imogena

Zawsze chodziła ubrana na biało
Cała na biało - nic nie wystawało
Poza tym trzeba dodać, że panienka
Fizycznie była nieźle rozwinięta

Dokładnie nie wiem - tak bez centymetra
Miała w ramionach gdzieś półtora metra
Wzrostu pół metra, duże czarne oczy
I bardzo długi cieniutki warkoczyk

Każdy jej schodził z drogi i to szybko
Ona duszyczkę miała romantyczną
Ale tej cechy nikt w niej nie dostrzegał
Nad czym bolała nieraz Imogena

I tak to trwało, aż wreszcie się stało
W końcu się biedne dziewczę zakochało
A on był łajdak - starszy mężczyzna
Przy tym żonaty i w dodatku Ignac

Bardzo brutalnie obszedł się z dziewczęciem
Zaraz jak tylko spostrzegł co się święci
Nawet powiedział jej ten straszny człowiek
Ja, Imogeno, niestety nie mogę

Z tego wszystkiego jeszcze bardziej zbrzydła
Przeżyć nie mogła, że ją Ignac wygnał
Odtąd wyłącznie już o zemście marzy
I bardzo często patrzy w kalendarzyk

Pod koniec stycznia, po krótkiej modlitwie
Na starym pasku wyostrzyła brzytwę
Ucięła sobie sama całą głowę
Żaden by tego nie zrobił fachowiec

W pobliskim sklepie wyprosiła skrzynkę
Włożyła głowę - zrobiła przesyłkę
Na Pocztę Główną ledwo to zaniosła
Potem umarła - ale paczka poszła

Doszła - ze sznurkiem męczy się Ignacy
Wreszcie otworzył, stanął tak i patrzy...
Nie spodziewałem się, że ta dziewczyna
Będzie pamiętać o mych imieninach

Barbara Krafftówna, Maciej Zembaty