Ja ci nie wierzę - Bronisław Brok


Violetta Villas - Ja ci nie wierzę

Bronisław Brok

Nie buduj mi wspaniałych domków z kart
Nie rzucaj słów na wiatr mój bohaterze
Nie jesteś więcej wart, niż jesteś wart
Ale nikt mi ciebie z serca nie zabierze

Chcesz pomówmy szczerze
Bo wiesz, ja ci nie wierzę
A jednak w tym zaciszu
Twoich mocnych ramion
Gdy twoich słów nie słucham
Co nazbyt pięknie kłamią
Gdy moje usta, twym ustom
Twym ustom powierzę
To wierzę, że ty mnie kochasz też

Świat cóż byłby wart
Nie, nie, to nie żart
Gdybym nie mogła w zaciszu
Twych mocnych ramion
Tych twoich słów nie słuchać
Co nazbyt pięknie kłamią
Gdybym nie mogła mych ust
Twoim ustom powierzyć
I wierzyć, że ty mnie kochasz też

A może niech już będzie tak jak jest
Bo może potem przyjdzie nam żałować
Więc może chcąc uniknąć morza łez
Czy nie zechciałbyś mnie może pocałować

Gra katarynka - Bronisław Brok


Jerzy Michotek
Gra katarynka

Bronisław Brok


Stara już chyba jak świat
Z dawna ochrypła od rdzy
Gra katarynka strzępioną przez wiatr
Piosnkę samotnych dni
Głos jej przez okno się wkradł
Żebyś grosika jej dał
Niósł kataryniarz piosenkę przez świat
Żeby świt ją znał

Gra katarynka piosenkę starą, gra
Że serce w rozterce, że prędko mija maj
I gra katarynka, że pięknie kwitły bzy
A nad piosnką jej żałosną
Wiatr po niebie pędzi mgły
Nad tym żalem za tą wiosną
Która krótko trwała, nic nie dała
Tylko oczom łzy

Stara już chyba jak świat
Z dawna ochrypła od rdzy
Gra katarynka strzępioną przez wiatr
Piosnkę samotnych dni
Raz dwa trzy, raz dwa i raz
Walczyk pogubił gdzieś rytm
Z biednych walczyków nie śmieje się nikt
W smutny, jesienny czas

Graj katarynko piosenkę starą, graj
Że serce w rozterce, że prędko mija maj
I graj katarynko, że pięknie kwitną bzy
Znad jesieni, znad żałosnej
Porozpędzaj szare mgły
I powtarzaj nam tę wiosnę
Bo za krótko trwała, nic nie dała
Tylko oczom łzy

My z tobą sam na sam - Bronisław Brok


Olgierd Buczek
My z tobą sam na sam

Bronisław Brok

Stoję przy oknie, patrzę jak moknie
Mały skulony psiak
On wie, że się opłaci czekać tak

Jesień jak jesień
Wrzesień jak wrzesień
Musi popadać deszcz
A po deszczowym dniu
Będzie piękny zmierzch

My z tobą sam na sam
Nad nami niebo gwiazd
Ptak śpiewa tylko nam
Noc tuli tylko nas
A kiedy pierwsza z gwiazd
Spadnie w dół, hen za las
Ja ciebie wezmę w pół
I pocałuję pierwszy raz

My z tobą sam na sam
I tylko śpiewa ptak
Ptak śpiewa tylko nam
A innym już nie tak
Będziemy z tobą szli
Razem szli
Już na zawsze razem, miła
Ty i ja, ty i ja, ja i ty

Jesień jak jesień
Wrzesień jak wrzesień
Cichnie deszczowy płacz
Już niebo błękitnieje
Miła, patrz

Niebo nie płacze
Przecież tłumaczę
Niebo się musi myć
Bo brudnoszarym dniu
Gwiezdnym haftem lśnić

W niedzielę nad Wisłą - Bronisław Brok

Barbara Rylska
W niedzielę nad Wisłą

Bronisław Brok


W niedzielę nad Wisłą
W niedzielę nad Wisłą
Piosenka znad wody pofrunie jak ptak
Pofrunie znad wody z ptakami w zawody
A w sercu, a w sercu zostanie i tak

I Wisła jest blisko i mosty nad Wisłą
I miasto strojniejsze co dnia
I słońce i błękit z obłoczkiem gołębi
Niedziela, mój chłopiec i ja...

Modre, modre niebo, modry Wisły bieg
Modre twoje oczy
Trzy błękity naraz i słoneczny brzeg
Jak w tęsknotach siedmiu nocy
Powiem ci ja może, kiedy spłynie zmierzch
Po wiślanej wodzie
Niedziel jest mój boże mało, więc gdy chcesz
Można by się kochać co dzień
To jest w poniedziałek, we wtorek…i

W niedzielę nad Wisłą...

Fot. Barbara Rylska

Jak młode Stare Miasto - Bronisław Brok


Chór Czejanda, Irena Santor
Jak młode Stare Miasto

Bronisław Brok


Otwórz, dziewczyno, na oścież okienko
i wyjrzyj z okienka w dół.
Będę ci inną, prawdziwszą piosenkę,
piosenkę prawdziwą snuł.

Jak młode Stare Miasto,
jak młody Nowy Świat,
jak świateł w Wiśle jasność,
jak uśmiech naszych lat,
jak murarz szorstką ręką
potrafi cegłę kłaść,
taką piosenkę prawdziwą,
młodą i żywą,
taką piosenkę prawdziwą
chcę ci dać.

Różą ceglastą zakwitnie nam miasto,
domami, kwiatami w krąg.
Dzwonki tramwajów wesoło śpiewają
o trudzie murarskich rąk.

Warszawa da się lubić - Bronisław Brok

Adolf Dymsza
Warszawa da się lubić

Bronisław Brok


Trzeba miastu spojrzeć w oczy,
jak Gieniuchnie swej w oczęta,
już tej chwili, tej uroczej
się nie zapomni, się zapamięta.

Warszawa da się lubić,
Warszawa da się lubić,
tu szczęście można znaleźć,
tutaj serce można zgubić.

Wiadoma rzecz stolica
i każde słowo zbędnem
i w ogóle, i w szczególe,
i pod każdem innem względem.

Z nią się nawet podobnież
i miasto Paryż równać nie ma prawa,
bo faktycznie wiadomo, pardą,
lecz nie ma, nie ma
jak Warszawa!

Kto odmienne rzuci zdanie,
też spokojna nasza głowa!
Mamy na nie zapytanie:
Panie szanowny, po co ta mowa.
Warszawa da się lubić...

Na Krzywym Kole - Bronisław Brok


Irena Santor
Na Krzywym Kole

Bronisław Brok


Na Krzywym Kole, mróz czy skwar
Na Krzywym Kole mnóstwo par
Tu i Starówce i Wiśle w dole
Szafa grywała do re mi fa sole

Że na Krzywym Kole nie ma dnia
Żeby nie biły serca dwa
Grała nie raz, nie dwa razy, nie sto
La sol fa mi re do

Aż na kolumnie sam król nasz wiekowy
Od tego grania miał zawroty głowy
By serca uchronić, widzisz, nie starczy
Korony na skroni, ni miecza, ni tarczy

Na Krzywym Kole, mróz czy skwar
Bądź ze mną miły jedną z par
Kamienne Schodki ku Wiśle w dole
Tutaj śpiewano do re mi fa sole

Że na Krzywym Kole nie ma dnia
Żeby nie biły serca dwa
Gdyby to były dwa nasze, ho ho
La sol fa mi re do

Na Kole, na Krzywym chłopak z dziewczyną
To on ten jedyny ma ją jedyną
Czas leci, czas leci,  spójrz jak ucieka
A ja od stuleci cierpliwszy wciąż czekam

Już bądź ze mną miły w mróz czy skwar
Bądź ze mną miły jedną z par
Czas nam do siebie już iść w niewolę
Na Krzywym Kole do re mi fa sole

Walczyka co wie, że nie ma dnia
Żeby nie biły serca dwa
Twoje i moje nie raz i nie sto
La sol fa mi re do
Do re mi fa sol la si do

Fotografie

Ktoś gra walczyka - Bronisław Brok


Jan Danek, Hanna Skarżanka
Ktoś gra walczyka

Bronisław Brok

Harmonią z poddasza
ktoś prosi, zaprasza,
ktoś gra walczyka.
Uparcie - raz, dwa, trzy,
a gra jak się patrzy,
a gra walczyka.

Dziewczętom z oficyn,
przechodniom z ulicy
ktoś gra walczyka.
I ptakom u okien
pod samym obłokiem
ktoś gra walczyka.

Harmonią z poddasza
ktoś prosi, zaprasza,
ktoś gra walczyka.
A w dole dziewczyna
wzruszona wspomina,
jak jej grał walczyka.

Wybrała innego,
wybrała nie tego,
co gra walczyka.
Więc on tam wysoko
niech tylko obłokom
już gra walczyka.

Ja, walczyku, cię znam,
ja, walczyku, cię znam,
ty, co było, co przeszło, rozpalasz.
I uparcie ten sam,
i uparcie ten sam
na tę krzywdę się swoją użalasz.

Jesienna rozłąka - Bronisław Brok


Anna German
Jesienna rozłąka

Bronisław Brok


Smutna o zmierzchu się błąka
Błąka po parku samotna
Nocą zagląda w me okna
Jesienna rozłąka

A ja i tak
Alejką naszą będę szła
A ty i tak
Myślami będziesz tam gdzie ja

A ja i tak
Postaram się tłumaczyć łzom
Że ty, że ty i tak
Daleki - no to cóż
A sercem przy mnie tuż
Pocieszysz mnie tęsknotą swą

Zaszumi smutny park
I opadną żółte liście
I odleci ptak

A ja i tak
postaram się tłumaczyć łzom...

Nie patrz, rozłąko w me okna
Nie chodź ty za mną wzdłuż alej
Idź sobie, idź jak najdalej
Samotna, samotna

Leonid Afremow











Jeszcze poczekajmy - Bronisław Brok

Trish Biddle
Rena Rolska, Magda Umer - Jeszcze poczekajmy

Bronisław Brok


O nas nie zaszumi wiatr kołysaniem bzów
O nas nie zaśpiewa ptak sponad naszych głów
O nas powie ktoś ze smutkiem
Szkoda, że to szczęście takie krótkie

Jeszcze poczekajmy,  jeszcze się nie spieszmy
Smutkom się nie dajmy zwieść
Rozżalonym naszym sercom nie wierzmy

Jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy
Można jeszcze tyle znieść
Tylko w naszą miłość znów uwierzmy

Nauczyło się serce serca twego bicia
Tylko już tak chce bić
I nie trzeba mu życia, jeśli nie dla ciebie żyć

Jeszcze poczekajmy jeszcze się nie spieszmy
Jeszcze miły, póki czas
Miłości naszej jeszcze raz uwierzmy

Do nas, do nas by się śmiał znowu cały świat
O nas kołysaniem drzew szumiałby nam wiatr
O nas, że my znów ze sobą
Że się spełnia szczęście moje z tobą

Bezkrólewie - Jan Wołek


Edyta Geppert
Bezkrólewie

Jan Wołek


Gdy serca roztrzęsiony werbel
Dyktował tempo do odwrotów
U drzwi spotykał świętą Helgę
Co była święta, tak jak spokój.
I tak naiwna, jak to cielę
Pokorne w laskach i niełaskach
Lecz nie potrzeba było wiele
By znów pozwolił się ugłaskać.

Wybacz kochana - mówił on
To serce ciągnie mnie do kraju
Gdzie się dziewczynie mówi: won!
Wprost bezprzykładnie ją kochając.

I cały jednym był wspomnieniem
Ogarkiem świecy, która jaśniej
Płonie, ostatnie łowiąc cienie
By je spamiętać, zanim zgaśnie.
I przyszłość słona, jak obelga
Otwarła obcej mowy brewiarz
I nie zagrzała tronu Helga
Wśród jego duszy bezkrólewia.

A potem los miedziaki zgarnął
Te marność ponad marnościami
I cicho pękło ludzkie ziarno
W kosmosu żarnach nieprzebranych
A Heldze został w obcej mowie
Na noce, co się bardzo dłużą
Ten list z którego się nie dowie
Czy cierniem była mu, czy różą?

Wybacz kochana - pisał on
Jak widzisz, byłem z tego kraju
Gdzie się dziewczynie mówi: won!
Wprost bezprzykładnie ją kochając

A gdy uznamy, że to już - Jan Wołek


Edyta Geppert
A gdy uznamy, że to już

Jan Wołek

A gdy uznamy, że to już
Niech dobry Bóg
Oszczędzi nam tych słów jak nóż
Karczemnych słów

Tej złości, która supła krtań
I pięści zwiera w siną grań
Rozpaczy, co ugina kark
I białą sól wyciska z warg

Odejdź szeptem w zapomnienie
Kot, co przemknął chyłkiem po ogrodzie
Wiatru w olchach ciche tchnienie
Nie kochanek lecz przechodzień

Potem będzie bardzo pusto
Zanim nas zapomni lustro
Nim rozwieje się ta miłość
Jakby nigdy nas nie było

Więc gdy uznamy, że to już
Niech piołun nie zachwaści dusz
Kalendarz się obróci dnem
I koniec będzie pierwszym dniem

Gdy będziesz pewien, że to już
Kochany mój
Bądź blisko mnie jak Anioł Stróż
Jak Anioł Stróż przy mnie stój

Potem odejdź w zapomnienie
Kot, co przemknął chyłkiem po ogrodzie
Wiatru w olchach ciche tchnienie
Nie kochanek lecz przechodzień...

Obrazy: Thomas Saliot

Leon kameleon - Jan Wołek


Edyta Geppert
Leon kameleon

Jan Wołek

Kiedy cielę robią z ciebie wierzyciele
Kiedy lala cię traktuje jak wasala
Opłotkami się nie pętaj
Skup się w sobie i pamiętaj

Jeśli niefart bierze górę
Życie drzazgą za pazurem
Farbuj skórę kameleon farbuj skórę

Kiedy gaża nazbyt niska cię obraża
Byle burek zbytnio szarpie za twój sznurek
Stań pokornie w tylnym rzędzie
I koniecznie miej na względzie

Kiedy ludek zapaskudzi twój ogródek
Kiedy śwista farmazony okultysta
Niech rozgrzeszą cię potomni
A tymczasem nie zapomnij

Żywot sielski wiedzie paw obywatelski
Jako jajka wielkanocne albo krajka
Lecz ideę wyonacza
Brak nagminny wywabiacza

Słynna gładkie "ł" - Jan Wołek


Edyta Geppert
Słynne gładkie „ł”

Jan Wołek


Na pierwsze drgnienie twoich ust
Podejrzanie mi faluje biust
I małpich przodków cała dzicz
Włazi we mnie na twój speech
I z hukiem pęka śmiechu trzos
Znowu gryzę dywan rycząc w głos
Topi się powagi grań
W każdym z twoich zdań

To twoje słynne gładkie "ł"
Jakbyś w dziąsłach mamałygę mełł
Znów wpływa w mych małżowin głąb
Jak obłoczków białych kłąb
Łagodny jak łabędzi łuk
Słuszne jak spłacony właśnie dług
Spływa błamem złotych mgieł
Twoje gładkie "ł"

A ty w mentorski walisz dzwon
Jakby się w rodzinie trafił zgon
Już sama nie wiem śpisz czy kpisz
Lepiej nie mów tylko pisz
Bo to już nie jest śmiech to kwik
To jest jak szaleju tęgi łyk
Kiedy twój dostojny bas
Międli cały czas...

Gdy mówię nie - Jan Wołek

Anny Maddock

Edyta Geppert
Gdy mówię "nie"

Jan Wołek

I mówię nie i mówię dość,
I spluwam przez lewe ramię
To dno, jak pieprz, wyssana kość
I gdy to mówię - wiem że kłamię.
I nie chcę brać, i nie chcę grać
Za żaden brylant szczerozłoty
A we mnie Hamlet, jego mać
I kłamię, nawet milcząc o tym.

I znów się budzę sinym brzaskiem,
I nie wiem jakich bogów wzywać
Gdy trzymam w dłoni własną czaszkę
I znowu pytam - być, czy bywać

Więc Boże, zbaw od wzniosłych spraw
Od blichtru masek obelżywych
Od papierowych wieńców, braw
Euforycznego - trup jak żywy
Ten biały sad, to śnieg, to kwiat
Ja nie wiem, choć pojmuję z wiekiem
Że można Bogiem przyjść na świat,
Ale umiera się człowiekiem.

Będziesz Hamletem, będziesz Wieżą
Kogutem dachu w siódmym niebie
Błagam - ja byłam zeszły sezon
I wciąż nie mogę dojść do siebie.

Więc Boże, broń, więc Boże, chroń
To moje dziecko - nie mam więcej
Ta mała dłoń, to jego dłoń
Pierożek ciepła w mojej ręce.

Ja chciałam z nim w ten szary dym
Z poczciwą ludzką menażerią
Tam nie patrz, to teatr
W nim umiera mama całkiem serio.


Milczeć z tobą nie ma o czym - Jan Wołek


Edyta Geppert
Milczeć z tobą nie ma o czym


Jan Wołek

Milczeć z tobą nie ma o czym, mówić z tobą źle
Pójdę gdzie poniosą oczy i nie dojdziesz, gdzie
Może w jakąś wieś się wożę zebrać późny miód
Gdzie nie trwoży w palcu Bożym za paznokciem brud

Może gdzieś za górą, za doliną precz
Gdzie się niedźwiedź dzieli skórą, kubkiem mleka mlecz
Tam gdzie serce w trwodze zrówna wreszcie krok
Gdzie zapomni o ostrodze obolały bok

Gdzie się łza ku niebu wspina, schodzi z gardła ość
Gdzie pies chudy jak drabina z kotem dzieli kość
Gdzie z łańcucha rdzy poczęta wpadnie w stawu toń
Ta obrączka niepojęta, która pali dłoń

Może w jakąś wieś się wożę zebrać późny miód
Gdzie nie trwoży w palcu Bożym za paznokciem brud
Muszę trochę z drogi zboczyć więc nie pytaj. gdzie
Milczeć z tobą nie ma o czym, mówić z tobą źle

Kiedy mnie już nie będzie - Agnieszka Osiecka

Agnieszka Osiecka
Kiedy mnie już nie będzie


Siądź z tamtą kobietą twarzą w twarz
Kiedy mnie już nie będzie
Spalcie w kominie moje buty i płaszcz
Zróbcie sobie miejsce...

A mnie oszukuj mile
Uśmiechem, słowem, gestem
Dopóki jestem…

Dziel z tamtą kobietą chleb na pół
Kiedy mnie już nie będzie
Kupcie firanki, jakąś lampę i stół
Zróbcie sobie miejsce...

A mnie zabawiaj smutnie
Uśmiechem, słowem, gestem
Dopóki jestem…

Płyń z tamtą kobietą w górę rzek
Kiedy mnie już nie będzie
Znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg
Zróbcie sobie miejsce...

A mnie wspominaj wdzięcznie
Że mało tak się śniłam
A przecież byłam...
No, przecież ...

Jak to jest z moim śpiewaniem - Grażyna Szałkowska


Edyta Geppert
Jak to jest z moim śpiewaniem


Grażyna Szałkowska

Często słyszę to pytanie
Zadawane prosto z mostu
Jak to jest z moim śpiewaniem
Odpowiadam że po prostu

To tak jak z prądem w ścianie
Jak z jemiołą na drzewie
Tak jak z gwiazd migotaniem
Muszę przyznać że nie wiem
Tak jak z tęczą na niebie
Topieniem smutków w rumie
Jak z czekaniem na ciebie
Nie bardzo to rozumiem

Więc gdy słyszę to pytanie
Zadawane prosto z mostu
Jak to jest z moim śpiewaniem
Odpowiadam że po prostu

Tak jak z pracą silnika
Jak z zaćmieniem słońca
Sedno mi się wymyka
Nie rozumiem do końca
To tak jak z czasu trwaniem
Jak ze spotkaniem księcia
Tak samo jak z kochaniem
Czyli nie mam pojęcia

Za inna - Grażyna Szałkowska


Edyta Geppert - Za inna

Grażyna Szałkowska

Dziś gdy przychodzą mi do głowy
Czereśnie w torbach papierowych
Gdy nie oglądam się na - mamo
Tylko jedno jest wciąż tak samo

Zawsze byłam za inna
Za niewinna, za winna
Za bogata, za biedna
Za wesoła, za rzewna
Za wysoka, za niska
Za daleka, za bliska

Dziś, gdy nie czekam już na gości
Gdy trudno już ufać miłości
Dziś, kiedy jestem już sierotą
I kiedy wracać nie mam dokąd

Ciągle jestem za inna
Za obca, za rodzinna
Za cicha, za głośna
Za miła, za nieznośna
Za grzeszna, za święta
Za zwykła, za od święta

Ciągle jestem za inna
Za duża, za dziecinna
Za młoda, za stara
Za barwna, za szara
Za wesoła, za smutna
Za z New Yorku, za z Kutna...

Płynie życie, mija czas
A ja ciągle nie w sam raz

Obrazy: Steve Hanks

Gdyby łzy - Grażyna Szałkowska


Edyta Geppert - Gdyby łzy

Grażyna Szałkowska

Gdyby łzy chciał ktoś kupić
Albo me myśli czarne
Mógłby się nimi upić
Nie poszłyby na marne

Ilość ich już okrutna
Tyle ich wciąż się rodzi
Lecz czemu jestem smutna
Nikogo nie obchodzi

Jeśli łzami jak grochem
Będę rzucać o ścianę
Ściana nie drgnie ni trochę
Obojętna zostanie

Gdyby łzy w perły zmienić
To bym była bogata
Umiałaby je cenić
Brzydsza połowa świata

Smutek płynie kroplami
Potokiem łzy żałości
Podobno gdzieś czasami
Można płakać z radości

Bo już nic nie muszę - Grażyna Szałkowska


Edyta Geppert
Bo już nic nie muszę


Grażyna Szałkowska

Jeszcze kiedyś wstanę
I gdzieś w podróż ruszę
Nie wrócę nad ranem
Bo już nic nie muszę

I może w posadach
Ziemi nie poruszę
Ale tak się składa
Że już nic nie muszę

Mogę trzasnąć drzwiami
Wyjść kiedy się duszę
Wzruszyć ramionami
Bo już nic nie muszę

Głośno krzyczeć mogę
Płakać gdy się wzruszę
Zgubić słuszną drogę
Bo już nic nie muszę

I o racje swoje
Kopii już nie kruszę
Świata się nie boję
Bo już nic nie muszę

Jeśli się nie skusisz
To ja cię nie zmuszę
Bo ty nic nie musisz
Tak jak ja nie muszę

Milutkie trzy słowa
Jak miód na mą duszę
Powtarzam od nowa
Że już nic nie muszę...

Mój człowiek - Wojciech Młynarski


Edyta Geppert
Mój człowiek

Wojciech Młynarski

A kiedy się obudzę po spokojnym śnie
Niech zbudzi się mój człowiek obok mnie
A kiedy się utrudzę niech jak chłodny zdrój
Będzie człowiek mój

A kiedy się zanudzę jak Jastarnia w deszcz
Niech nudzi się mój człowiek ze mną też
Fortunie go wyłudzę by był przy mnie ten
Człowiek mój man

Mój man - to żargon, słusznie powie kto
Wytwornym wargom nie pasuje to
A ja strasznie lubię czuły wyraz ten
Mój man

Mała kobietka słaba tak, jak ja
Swego człowieka musi mieć i ma
A jeżeli nie ma, oj to znaczy że
Z nią źle, z nią bardzo źle

Z nim kończy się szczęśliwy dzień
Napisem C.D.N
On dla mnie jest jak tlen
Mój man

Dochowam mu wierności, proszę pań
A gdy wymówię, gdy mu wolne dam
Wiem, że w świat odejdzie bez zbytecznych scen
Mój man, mój man

A kiedy się obudzę po kolejnym śnie
Znów będzie nowy człowiek obok mnie
Dzień nowy w światła strudze szepnie mi - to ten
Człowiek twój, twój man

Och życie kocham cię nad życie - Wojciech Młynarski


Edyta Geppert
Och, życie kocham cię nad życie

Wojciech Młynarski


Uparcie i skrycie
och, życie, kocham cię, kocham cię,
kocham cię nad życie!
W każdą pogodę
potrafią dostrzec oczy moje młode
niebezpieczną twą urodę!

Kocham cię, życie,
poznawać pragnę cię, pragnę cię,
pragnę cię w zachwycie,
choć barwy ściemniasz,
wierzę w światełko,
które rozprasza mrok.

Wierzę w niezmienność nadziei,
nadziei – światełko na mierzei,
co drogę wskaże we mgle,
nie zdradzi mnie, nie opuści mnie!

A ja szepnę skrycie:
„och, życie, kocham cię, kocham cię,
kocham cię nad życie”.
Choć barwy ściemniasz,
choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz,
choć się marnie odwzajemniasz!

Kocham cię, życie,
kiedy sen kończy się, kończy się,
kończy się o świcie,
a ja się rzucam z nadzieją nową
na budzący się dzień!

Chcę spotkać w tym dniu
człowieka, co czuje jak ja,
chcę powierzyć mu,
powierzyć mu swój niepokój,
chcę w jego wzroku
dojrzeć to światełko, które sprawi,
że on powie jak ja, jak ja!

Uparcie i skrycie
och, życie, kocham cię, kocham cię,
kocham cię nad życie!
Jem jabłko winne
i myślę: „Ech, ty, życie, łez mych winne
nie zamienię cię na inne!”.

Kocham cię, życie,
poznawać pragnę cię, pragnę cię,
pragnę cię w zachwycie
i spotkać człowieka,
który tak życie kocha i tak jak ja
nadzieję ma...

Obrazy: Jimmy Lawlor

Historia prawdziwa


Edyta Geppert - Historia prawdziwa
Kazimierz Grześkowiak

Historia zmyślona, chociaż nie całkiem
Szła pastorałka w ramię z katafalkiem
A każde śniło najostatni wątek
Pastorałka koniec, katafalk początek.

A baby rozstajne grzeją się od słońca
I myślą, jak czekać, by doczekać końca
I to nieważne, rolne, czy bezrolne
Lecz jakie nad nimi staną krzyże polne.

A takim krzyżykom niewiele potrzeba
Paciorek i trochę powszedniego chleba
I z takiego jadła tyją na potęgę
Bogu na chwałę, ludziom na podziękę.

Historia banalna, temat trochę wstydny
Pastorałka licha, katafalk solidny
Więc, gdy baba dziecko wyjmie zza pazuchy
To posiej od razu drewniane pieluchy.

Posiej te sosnowe, niech się rozkołyszą
Posiej te dębowe, niechaj rosną ciszą
Sosna szybko rośnie, niech kwili kołyska
Z dębu cicha trumna, kiedy przyjdzie kryska

Teodor Axentowicz