Oszczerstwo - Anna Achmatowa


Клевета - Oszczerstwo

Anna Achmatowa - Wiktor Woroszylski

I wszędy było mi oszczerstwo towarzyszem.
Jak skrada się, przez sen słyszałam i wciąż słyszę,
gdy w martwym mieście pod nieubłaganym niebem
błądząc rozglądam się za dachem i za chlebem.
I w każdym oku świeci jego odblask -
to strach niewinny, to znów zdrada podła.
Nie boję się. Niech rękawicę rzucą nową -
odpowiedź znajdę godną i surową.
Lecz przewiduję już ów dzień nieunikniony -
stygnąca moja pierś nie westchnie spod ikony,
a przyjaciele, co zgromadzą się świtaniem,
zakłócą słodki sen zbyt głośnym swym szlochaniem.
I wtedy, nie poznane, ono wtargnie,
z ustami, które czczość nieukojonych pragnień,
krzywd niezaznanych pamięć budząc we krwi,
zmusza, by wplotły głos w żałobne rekwiem.
I majaczenie uprzykrzone każdy pojmie,
by sąsiad oczu na sąsiada nie śmiał podnieść,
by nad straszliwą pustką mego ciała
wśród mgieł porannych dusza ma leciała,
po raz ostatni bezsilnością ziemską płonąc
i dzikim żalem za planetą opuszczoną.

Czyta: Zofia Kucówna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz