Listonosz - Ludwik Jerzy Kern


Mieczysław Fogg
Listonosz

Ludwik Jerzy Kern


Każdemu to może się zdarzyć
Szczególnie, gdy wiosna i bzy
Że pozna dziewczynę, pogwarzy
Odważy się i jest na ty
Normalna to rzecz, jak wiadomo
Więc nie ma dziwnego nic w tym
Że pewien listonosz, że pewien listonosz
Zakochał się sposobem tym

Ona w jego mieszkała rejonie
Co dzień widzieć ją mógł, ale cóż
Kiedy listów nie pisał nikt do niej
A bez listu iść ani rusz

Jak zadzwonić do drzwi
Jak uśmiechnąć się i
Jak powiedzieć
Dzień dobry, tu poczta
Jak odważyć się, jak
Kiedy listu wciąż brak
A brak listu, to przecież
Brak podstaw

Żeby, żeby choć raz
Żeby skądś z innych miast
Jakiś list, jakaś kartka pocztowa
To by wtedy, już mógł
Nasz listonosz stuk, stuk
A tu nic, a tu nic, ani słowa

Niejeden rozpaczałby może
W wiślaną by skakać chciał toń
Lecz on był jak dawniej w humorze
I orzekł: niech martwi się koń
I chodził, jak dawniej, po piętrach
I normę wyrabiał za trzech
A gdzie się pokazał, dzwoniła piosenka
Dzwoniła piosenka i śmiech

Nie pamięta na pewno już dzisiaj
W jaki sposób na pomysł ten wpadł
W każdym razie depeszę napisał
I skończyło się wszystko tak

Że zadzwonił do drzwi
Że uśmiechnął się i
Że powiedział: dzień dobry, tu poczta
Że się zmieszał, aż strach
Gdy zjawiła się w drzwiach
Wymarzona dziewczyna najdroższa

Potem zrobił ten gest
Tu depesza, rzekł, jest
Nadzwyczajna, bo chodzi w niej o to
Żebym przestał być sam
Czy odpowiedź dasz? Dam
No i ślubem skończyło się toto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz