Sława i chwała - Marek Grechuta
Marek Grechuta
Sława i chwała (Mowa codzienna)
Mowo codzienna, z której samej sobie
Nikt jeszcze nigdy domu nie zbudował
Nikt jeszcze nigdy najadł się do syta
Wypił, przyodział, rzeczy nie kupował
Jesteś więc tylko pustym skrawkiem ziemi
Pustym talerzem, dzbanem i nagością
Kochać cię taką mogą tylko wyludnieni
Dla których mówić "słyszę" jest radością
A przecież ciebie ktoś kiedyś wymyślił
Żeby dla tych, którzy ciebie wybierają
Było wcale nie gorzej, może trochę lepiej
Od tych, co innych słówek używają
Nad tym się biedził Chrobry i Batory
Na czwartkowych obiadach język gościł
Pod zaborem do każdej pieśni skory
Kiedy byłby kołkiem w gardle, kiedy pościł
Tyle słów, z czasem wielka rzeka
Wszystko z ogromnej ludzkiej cierpliwości
Bowiem ta mowa wierzy, bowiem ta mowa czeka
Na taką chwilę swej pożyteczności
Że każdy kto ją uzna jako własną
Nie będzie musiał stosować uników
Bo z nią na ustach będzie pieśnią jasną
Tak zrozumiałą dla innych języków
Że każdy, kto ją spotka kiedyś w świecie
Uśmiechnie się i powie "Brawo, brawo"
Znam ja ten kraj, który ciągle plecie
Że się zaczęła sławą oraz chwałą
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz