Leszek Długosz
Jakby nas jaki wiózł przewoźnik
Jakby nas jaki wiózł przewoźnik
Jakby mu świtem to co dla nas nocą
Jakby miał jeszcze ląd być jakiś
Na którym stanąć moglibyśmy stopą
Jakby ta droga mogła być jeszcze
I chociaż pierwsza jakby nie ostatnia
Jakbyśmy mogli mieć na własność
Choćby źdźbło trawy, choć imię własne
Jakbyśmy chcieli jeszcze ocalać
I śladom jakby dać czas z kamieni
Jakbyśmy sami zapomnieli
Ile w nas samych zapomnienia
Jakbyśmy mieli to my odnaleźć
Błąd, który wciąż niewyjaśniony
I cyfry, które dodajemy
Jakby zdążały w nieskończoność
Jakby nas jaki wiózł przewoźnik
Ubezpieczonych od wszelkich zdarzeń
Dół, w którym kiedyś nas porzucą
Był przechowalnią jakby bagażu
Jakby nas jaki wiózł przewoźnik
Jakby nas jaki wiózł przewoźnik
Jakby mu świtem to co dla nas nocą
Jakby miał jeszcze ląd być jakiś
Na którym stanąć moglibyśmy stopą
Jakby ta droga mogła być jeszcze
I chociaż pierwsza jakby nie ostatnia
Jakbyśmy mogli mieć na własność
Choćby źdźbło trawy, choć imię własne
Jakbyśmy chcieli jeszcze ocalać
I śladom jakby dać czas z kamieni
Jakbyśmy sami zapomnieli
Ile w nas samych zapomnienia
Jakbyśmy mieli to my odnaleźć
Błąd, który wciąż niewyjaśniony
I cyfry, które dodajemy
Jakby zdążały w nieskończoność
Jakby nas jaki wiózł przewoźnik
Ubezpieczonych od wszelkich zdarzeń
Dół, w którym kiedyś nas porzucą
Był przechowalnią jakby bagażu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz