List do matki - Siergiej Jesienin


List do matki - Письмо матери

Adam Pomorski


Żyjesz jeszcze, moja starowinko?
I ja żyję. Kłaniam ci się, kłaniam!
Niech rozlewa się nad twą chatynką
Ta nieziemska jasność przed zmierzchaniem.

Napisali mi, że kryjesz trwogę,
Że się o mnie trapisz niepokojem,
Często też wysuwasz się na drogę
W staromodnym kaftaniku swoim.

I w tym zmroku szafirowo-ciemnym
Jedno się zwiduje nad rozdrożem:
Jakby w porachunku gdzieś karczemnym
Pchnął mnie ktoś pod żebro fińskim nożem.

Cóż ci to, rodzona? Dajże spokój!
Wstrętny majak tak ci się napiera.
Już nie taki ze mnie podły opój,
Co bez ciebie Bóg wie gdzie umiera!

Jestem cichy tak jak byłem. Nie inaczej
Marzę tylko i jedynie o tym,
Żebym prędzej już po dniach rozpaczy
Dom niziutki ujrzeć mógł z powrotem.

Wrócę tam, gdy znowu wiosną stanie
Ogród nasz w białości rozpostarty.
Tylko ty już teraz przed świtaniem
Nie budź mnie jak przed ośmioma laty.

Nie budź tego, co się przemarzyło,
Nie mąć snu, co w prawdę się nie zmienia —
Nazbyt wcześnie mi się przydarzyło
Zaznać i zatraty, i znużenia.

Nie ucz mnie też modlić się. To rzecz nie moja.
To, co zgasło, to musiało zgasnąć.
Tyś mi jedna pomoc i ostoja,
Tyś mi jedna ta nieziemska jasność.

Wyrzuć więc z pamięci swoją trwogę,
Nie myśl o mnie z takim niepokojem.
I już tak nie wychodź na tę drogę
W staromodnym kaftaniku swoim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz