Ani zmora z jeziora... - Bolesław Leśmian


Krystyna Janda, Marek Grechuta
Ani zmora z jeziora, ani sen skrzydlaty

Z "Łąki"

Bolesław Leśmian


Ani zmora z jeziora, ani sen skrzydlaty,
Ja Łąka nawiedziłam wnętrze twojej chaty!
Trwałam z tobą na tej ławie,
Rozmawiając głośno prawie -
Na ścianach twoich - rosa, na podłodze - kwiaty...

Nie grążyłeś ty w niebie ni steru, ni wiosła,
Lecz cię radość swym prądem zmiotła i uniosła.
Wieczność ku nam znikąd zbiegła,
U stóp naszych, warcząc, legła,
A pierś twoja tej nocy chabrami porosła.

I było już wiadomo, że pułap sosnowy
Wonnym deszczem, jak obłok, pokropi nam głowy,
Bo nie snem się sny płomienią,
Jeno deszczem i zielenią -
Duch ci  się zbłąkał w ciele, jak wpośród dąbrowy.

Przeto Bóg, co cię stworzył, zbladł podziwem zdjęty,
Żeś uszedł jego dłoniom w tych pokus odmęty!
W kształt cię ludzki rozżałobnił,
A tyś znów się upodobnił
Kwiatom i wszelkim trawom i źdźbłom gorzkiej mięty.

Ludzie - mgły, ludzie - jaskry i ludzie - jabłonie,
Rozwidnijcie się w słońcu, boć na pewno płonie!
Dla mnie - rosa, dla mnie - zieleń,
Dla was - nagłość rozweseleń,
A kto pieśni wysłuchał - niech mi poda dłonie!

Obrazy: Josephine Wall

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz