Władysław Dunin-Borkowski
Belinowe ułany
Szedłem sobie, dziad znany,
Bez poleskie zagony,
W Werchach ja tam nocowałem,
Na własne oczy widziałem
Belinowe ułany.
Złośliwe to jak gady,
A głowy od parady.
Niech ich ściśnie mróz siarczysty,
Same konne socjalisty
Z Piłsudskiego brygady.
Pili wódkę, likiery,
Manschaft i oficery.
Potem na konie siadali,
Karków skręcić próbowali,
Takie ścierwa, cholery!
Niech mi powie kto szczerze,
Czy to polscy żołnierze?
Sama o sobie ta masa
Powiada, że jest ferstklasa,
Aż człowieka śmiech bierze.
Gdy wieś zżarli do reszty,
Uradzili ich herszty,
Żeby lepiej napchać kiszek,
Trza się przenieść do Gradysek
O dwadzieścia trzy wiorsty
Belinowe ułany
Szedłem sobie, dziad znany,
Bez poleskie zagony,
W Werchach ja tam nocowałem,
Na własne oczy widziałem
Belinowe ułany.
Złośliwe to jak gady,
A głowy od parady.
Niech ich ściśnie mróz siarczysty,
Same konne socjalisty
Z Piłsudskiego brygady.
Pili wódkę, likiery,
Manschaft i oficery.
Potem na konie siadali,
Karków skręcić próbowali,
Takie ścierwa, cholery!
Niech mi powie kto szczerze,
Czy to polscy żołnierze?
Sama o sobie ta masa
Powiada, że jest ferstklasa,
Aż człowieka śmiech bierze.
Gdy wieś zżarli do reszty,
Uradzili ich herszty,
Żeby lepiej napchać kiszek,
Trza się przenieść do Gradysek
O dwadzieścia trzy wiorsty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz