Żywa woda - Agnieszka Osiecka

Anna Szałapak - Żywa woda

Agnieszka Osiecka


Przy topieli za zagrodą
lekarz leczył żywą,
lekarz leczył żywą wodą,
Czy z gorączki, czy z uroku,
czy na czarną kolkę w boku,
Przy topieli za zagrodą....

Była Hanna, przecudowna kobieta,
kochał Hannę wędrowny poeta,
lecz się Panu Bogu spodobało,
zabrał poetę do siebie,
znikło wędrowne ciało,
dusza dawno już w niebie.

Nie chciała Hanna dłużej żyć,
zaczęła twardą wódkę pić,
aż się pojawił dobry człek
i tak Hanusi biednej rzekł...

Był piekarczyk, bardzo ładny aniołek,
grzecznie kochał Jadwigę gąsiorek,
lecz ta Jadwiga podła była,
strasznie kochanka zdradziła,
chciała powrócić potem
- on jej nie chciał z powrotem.

Serduszko pękło z żalu mu,
nie chciał przebywać więcej tu.
Aż radę dał mu - nie wiem kto -
nie katuj duszy prawdą złą.

Przyszło lato przepiękne jak zorza,
takie lato gorące jak pożar,
księżyc gwiazdeczki tuli, tuli,
wtem żywą wodę otruli.
Przyszli po nocy jak z piekła,
żywa woda się wściekła.

Śmiertelnym dyszy woda tchem,
dzień dla niej nocą, nocka - dniem.
Ach - żywa wodo, żyj nam, żyj
i żywą wodę, wodę pij.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz