Irena Santor
Zza siedmiu ulic
Ludwik Górski
Mój chłopiec się gniewa
Jest zły, gdy się spóźniam
I chociaż tłumaczę, tłumaczę
Na próżno
Nie gniewaj się, proszę
Nie gniewaj się, czekaj
Ja przecież do ciebie
Przychodzę z daleka
Zza siedmiu ulic do ciebie przychodzę
Zza siedmiu ulic przychodzę dziś
A tyle przeszkód spotkałam po drodze
Że szybciej nie mogłam przyjść
Aż siedem skrzyżowań, dziesiątki pojazdów
Sto wystaw sklepowych i 1000 Drobiazgów
I panów spojrzenia i chłopców uśmiechy
No, a wiesz, jaki ze mnie jest piechur
Zza siedmiu ulic...
Mój chłopiec się gniewa
Lecz krótko się gniewa
I w końcu przebacza
Bo wie, że tak trzeba
Już słońce ma w oczach
Choć wieczór zapada
I słucha z uśmiechem
Gdy ja opowiadam...
Zza siedmiu ulic
Ludwik Górski
Mój chłopiec się gniewa
Jest zły, gdy się spóźniam
I chociaż tłumaczę, tłumaczę
Na próżno
Nie gniewaj się, proszę
Nie gniewaj się, czekaj
Ja przecież do ciebie
Przychodzę z daleka
Zza siedmiu ulic do ciebie przychodzę
Zza siedmiu ulic przychodzę dziś
A tyle przeszkód spotkałam po drodze
Że szybciej nie mogłam przyjść
Aż siedem skrzyżowań, dziesiątki pojazdów
Sto wystaw sklepowych i 1000 Drobiazgów
I panów spojrzenia i chłopców uśmiechy
No, a wiesz, jaki ze mnie jest piechur
Zza siedmiu ulic...
Mój chłopiec się gniewa
Lecz krótko się gniewa
I w końcu przebacza
Bo wie, że tak trzeba
Już słońce ma w oczach
Choć wieczór zapada
I słucha z uśmiechem
Gdy ja opowiadam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz