Są czasami takie dni
Że się kłócę z byle kim
Kto pod rękę się nawinie
Czy jest winien czy niewinien
W mig napsuje mu krwi
A nazajutrz skoro świt
Gdy mi humor zły już zbrzydł
Chcąc przeprosić kogo trzeba
Wznoszę palec w stronę nieba
Tam gdzie Słońce lśni
Plamy na słońcu
Na słońcu plamy
Gdy się kłócimy
Gdy się gniewamy
Sprawca nie tutaj
Sprawca jest tam
Nie ma sposobu uciec od plam
Gdyby nie plamy na słońcu
Na słońcu plamy
Nikt by nie gonił nerwów resztkami
Rano i we dnie zawsze bez trosk
Gdyby nie plamy
Ach mam ich dość
Do dziewczyny w takim dniu
Nie zaglądaj miły mój
Okład z lodu kładź na skronie
W domu ukryj się jak w schronie
nie przeciągaj już strun
Bo nazajutrz skoro świt
Bo nazajutrz będzie wstyd
Nim przeprosisz kogo trzeba
Nowe plany spadną z nieba
Nie ucieknie nikt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz