Dłonie praczki Eweliny
Dłonie praczki Eweliny
nabawiały mnie łysiny.
Ona chciała jak najmiękcej,
ale miała szorstkie ręce.
Co przeciągnie po mnie dłoń,
pustoszeje moja skroń –
więc nim włos ostatni sczezł,
położyłem temu kres.
Mówię szczerze: „To już kres”,
a ona pierze w balii łez.
Mówię szczerze, choć żal bierze,
a ona pierze w balii łez.
Dłonie praczki Eweliny
nabawiały mnie łysiny.
Ona chciała jak najmiękcej,
ale miała szorstkie ręce.
Co przeciągnie po mnie dłoń,
pustoszeje moja skroń –
więc nim włos ostatni sczezł,
położyłem temu kres.
Mówię szczerze: „To już kres”,
a ona pierze w balii łez.
Mówię szczerze, choć żal bierze,
a ona pierze w balii łez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz