W cieniu mego drzewa - Georges Brassens

Georges Brassens - Auprès de mon arbre
Piotr Machalica - W cieniu mego drzewa


Wojciech Młynarski

Wciąż ze swej polany wypatruje mnie
Dąb mój ukochany, alter ego me,
Biały pośród białych zim, wiosną szumiał delikatnie,
Aż do owej chwili, gdym odszedł w świat, jak drań ostatni.
Dziś mam drzew tak wiele, botaniczny park,
Lecz wciąż, przyjaciele, serce słucha skarg,
Serce, duszę drąży w głąb jeden apel: wróć, kolego,
Tam, gdzie skarży się twój dąb, głos sumienia twego.

W cieniu mego drzewa, kumpla z młodych lat,
Chciałbym usiąść znów, skryć się w cień drzewa mego.
U stóp mego dębu, co w swój cień mnie skrył,
Nie wiedziałem, nie, żem szczęśliwy był...

Jestem żłób - to pewne, bo choć palę, lecz
Starą fajkę z drewna wyrzuciłem precz.
Znała każdą moją myśl i wyrozumiała była,
Choć zły tytoń pchałem w nią, nigdy się nie zakrztusiła.
Dziś mam z porcelany fajek pysznych zbiór,
Palę je na zmianę w każdą z roku pór.
Lecz ten smak najlepszy znikł i po kawce nie raz rano
Chciałbym pyknąć znów pyk – pyk fajkę ukochaną.

Miałem ja mansardę i gdy dzień już gasł,
Mknąłem łóżkiem twardym w niebo pełne gwiazd.
Przez dziurawy sufit wprost, szlakiem Wielkiej Niedźwiedzicy,
Przy mnie nowa dama wciąż pomagała gwiazdy liczyć.
Nie mam już mansardy, studio mam tip-top,
Nie znam drogi w gwiazdy przez dziurawy strop,
Lecz gdy ktoś ten znajdzie ślad, ślę spojrzenie mu zawistne,
Bowiem w gwiazdy ze sto lat nie patrzyłem z bliska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz