Gruz do wywózki - Wojciech Młynarski


Wojciech Młynarski
Gruz do wywózki

Ludzie odważni i wspaniali,
mądrzy, myślący po nowemu,
ogromny pomnik rozwalali
który symbolem był systemu.

I tęgie ciosy ich sprawiły,
że wredny pomnik bladym rankiem
zamienił się w spękane bryły
i w małe, ostre brył odłamki.

Dziś spójrzmy, gdy nie jeden pomnik,
lecz cały system w gruz się zwalił,
co dalej robią ludzie skromni,
mądrzy, odważni i wspaniali?

Może kilofy wbiwszy w ziemię,
taką dysputę z sobą wiodą,
że kupa gruzu po systemie
dla dalszej drogi jest przeszkodą?

Może kilofy wbiwszy w ziemię,
taką się wspólną myślą gryzą,
że kupa gruzu po systemie
szerszy przesłania im horyzont?

Że trzeba się mozolić dalej,
dojrzeć horyzont, przebić drogę.
Są ludzie, co tak myślą, ale
o wielu tego rzec nie mogę.

Bo liczni, dotąd tak wspaniali,
nim w zmierzch się zmienił dzionek blady,
gruz po systemie usypali
w walczące z sobą barykady!

Zawistni i poobrażani
ciskają w ucho, w kostkę, w ciemię,
ciskają tymi odpryskami,
które zostały po systemie.

I gdybyż byli to smarkacze,
co lubią się zaczaić z procą,
a potem guzy liczą z płaczem,
nie byłoby się martwić o co.

Lecz przecież robią to, o zgrozo,
ludzie niedawno tak wspaniali,
co dotąd mieli tęgi rozum,
a dziś z nim jakby się rozstali.

Ja tego słucham, z boku stoję,
czasem podskoczę, czasem kucam,
w łeb się odpryskiem dostać boję
i wołam ile siły w płucach:

Gruz do wywózki jest, kochani,
gruz zaległ polski mózg i ziemię
i raczej woźmy go taczkami,
miast ciskać w siebie odpryskami,
które zostały po systemie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz