Astrolog - Jacek Kaczmarski

Przemysław Gintrowski
Astrolog


Jacek Kaczmarski

Sowie źrenice, jak czarne księżyce
W ognistych pierścieniach wysyłam w mgławice
Trwożliwych szelestów mysiego protestu
Przed życiem, któremu na imię bezkresny jest przestwór

W spazmach i splotach najlichsza istota
Wypełnia swój los parabolą żywota
I gasnąc przepada wśród świateł miriadów
Maskota potęgi, co Stwórcą nazywa się Ładu

Chaos nade mną i chaos pode mną
Dla wszystkich prócz mnie jest mozaiką tajemną
Ukrytych zamiarów, przeznaczeń i czarów
Gdy ciemność pochłania jednako i plebs i cezarów

Widzę człowieka jak cały w wypiekach
Powiada nam mądrym się trzymać z daleka
Bo w czasach przejściowych kto przysiąc gotowy
Co czeka strażników wartości, cnót ponadczasowych

Lub słyszę chłystka, co na to się ciska
My mądrzy wszystkiemu przypatrzmy się z bliska
Wszak w czasach chaosu zwykł żądać lud stosów
A iskra mądrości być może odmieni bieg losu

Idę więc do nich i mówię, że czas
Jest zawsze przejściowy, a chaos jest w was
I za to sądzili, i za to spalili - stos zgasł
Dokładnie w od zawsze pisanej mi chwili...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz