Bob Dylan - I and I
Ja i ja - Marek Zgaiński
Ja i ja
Dawno temu obca kobieta spała w łóżku mym
Spójrz, jak słodko śpi, jak wolne są jej sny
W innym życiu musiała mieć cały świat, lub zamężną być
Z dobrym królem, który pisał psalmy na jej cześć
Ja i ja
Dwie natury, lecz naprawdę nie ma ich
Ja i ja
Nikt nie pozna mojej twarzy - mówi czasem jedna z nich
Myślę, że czas, by już wyjść i zatrzasnąć drzwi
Nie zdarzy się tu nic, poza tym, co zdarza się
Kiedy ona zbudzi się, chciałaby przy sobie mieć
Moje słowa, ale nie, to już przeszłość, zrozum, że
Ciągle biegnę, wyścig trwa, lecz nie szybkość liczy się
Rośnie w cenie słowo prawdy, drobny ludzki gest
Proszę kogoś, pokaż mi gdzie sprawiedliwość jest
I jak patrzeć oko w oko i rozmawiać twarzą w twarz
Dwaj mężczyźni na peronie, wokół ciężka cisza trwa
Przyjścia wiosny oczekują, tu, gdzie pociągi kończą bieg
Świat może skończyć się tej nocy, cóż, to zwyczajna rzecz
Ona ciągle będzie spała, gdy otworzę drzwi, by wejść
Południe, a ja znów jestem w drodze, w cieniu chowam twarz
Cienka struna drży i nie wiem dokąd iść
W moich ustach jakiś obcy głos, ale ciągle swoje serce mam
Moje buty noszą wszyscy, nawet ty, a ja boso muszę iść
Ja i ja - Marek Zgaiński
Ja i ja
Dawno temu obca kobieta spała w łóżku mym
Spójrz, jak słodko śpi, jak wolne są jej sny
W innym życiu musiała mieć cały świat, lub zamężną być
Z dobrym królem, który pisał psalmy na jej cześć
Ja i ja
Dwie natury, lecz naprawdę nie ma ich
Ja i ja
Nikt nie pozna mojej twarzy - mówi czasem jedna z nich
Myślę, że czas, by już wyjść i zatrzasnąć drzwi
Nie zdarzy się tu nic, poza tym, co zdarza się
Kiedy ona zbudzi się, chciałaby przy sobie mieć
Moje słowa, ale nie, to już przeszłość, zrozum, że
Ciągle biegnę, wyścig trwa, lecz nie szybkość liczy się
Rośnie w cenie słowo prawdy, drobny ludzki gest
Proszę kogoś, pokaż mi gdzie sprawiedliwość jest
I jak patrzeć oko w oko i rozmawiać twarzą w twarz
Dwaj mężczyźni na peronie, wokół ciężka cisza trwa
Przyjścia wiosny oczekują, tu, gdzie pociągi kończą bieg
Świat może skończyć się tej nocy, cóż, to zwyczajna rzecz
Ona ciągle będzie spała, gdy otworzę drzwi, by wejść
Południe, a ja znów jestem w drodze, w cieniu chowam twarz
Cienka struna drży i nie wiem dokąd iść
W moich ustach jakiś obcy głos, ale ciągle swoje serce mam
Moje buty noszą wszyscy, nawet ty, a ja boso muszę iść
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz