Alicja Majewska
Piosenki, z których się żyje
Wojciech Młynarski
Są piosenki intelektualne
Które gardzą szarą prozą dnia
Rymy mają wiotkie, niebanalne
Śmiało szukaj w nich drugiego dna
Są piosenki pięknoduchy drżące
Wyrzeźbione z blado-lila mgły
Na pół senne, pół omdlewające
No, więc są piosenki takie i
I są piosenki, z których się żyje
Siostry serdeczne, żony niczyje
W walizce noszą sposób na życie
I okulary ciemne o świcie
Wloką się za mną w poranki mgliste
W dalekim mieście być za artystkę
Na dworcach gubią spinki do włosów
Cienką herbatę siorbią z termosów
I mówią - ty się nie martw kochana
Jeszcze ty rzucisz Łódź na kolana
Na przekór wszystkim i mimo wszystko
Jeszcze ty w Łomży zrobisz nazwisko
I patrzą na mnie ich oczy piwne
Ciut podkrążone, chytro-naiwne
Marzeń nie kryję i łez nie kryję
Przed piosenkami, z których się żyje
Nie sprzeciwiam się eksperymentom
Subtelności w tekście nigdy dość
Lecz i nie mam nic przeciwko puentom,
Które prócz autora pojmie ktoś
Więc przerzucam tych piosenek masę
Co to mają podtekst, drugie dno
Po czym, jak to mówią, ruszam w trasę
I z walizką w ręku wracam do
Do tych piosenek, z których się żyje
Co piszą listy z małych stacyjek
Nad zmiętą schylą się fotografią
I bez miłości żyć nie potrafią
Co już zdołały przeżyć niejedno
I wszystkie prawdy książkowe bledną,
Przy piosenkowych tych prawdach paru
Rodem z ulicy, łóżka i baru
W refrenie pierwszym nucą, że rzucił
W refrenie drugim, że jednak wrócił
A na przygrywce szepczą do ucha
Popatrz, kochana, jak naród słucha
Nieraz mam dosyć tych sióstr kochanych
To pełnych wiary, to załamanych
Lecz zawsze wracam, na łeb na szyję
Do tych piosenek, z których się żyje
Piosenki, z których się żyje
Wojciech Młynarski
Są piosenki intelektualne
Które gardzą szarą prozą dnia
Rymy mają wiotkie, niebanalne
Śmiało szukaj w nich drugiego dna
Są piosenki pięknoduchy drżące
Wyrzeźbione z blado-lila mgły
Na pół senne, pół omdlewające
No, więc są piosenki takie i
I są piosenki, z których się żyje
Siostry serdeczne, żony niczyje
W walizce noszą sposób na życie
I okulary ciemne o świcie
Wloką się za mną w poranki mgliste
W dalekim mieście być za artystkę
Na dworcach gubią spinki do włosów
Cienką herbatę siorbią z termosów
I mówią - ty się nie martw kochana
Jeszcze ty rzucisz Łódź na kolana
Na przekór wszystkim i mimo wszystko
Jeszcze ty w Łomży zrobisz nazwisko
I patrzą na mnie ich oczy piwne
Ciut podkrążone, chytro-naiwne
Marzeń nie kryję i łez nie kryję
Przed piosenkami, z których się żyje
Nie sprzeciwiam się eksperymentom
Subtelności w tekście nigdy dość
Lecz i nie mam nic przeciwko puentom,
Które prócz autora pojmie ktoś
Więc przerzucam tych piosenek masę
Co to mają podtekst, drugie dno
Po czym, jak to mówią, ruszam w trasę
I z walizką w ręku wracam do
Do tych piosenek, z których się żyje
Co piszą listy z małych stacyjek
Nad zmiętą schylą się fotografią
I bez miłości żyć nie potrafią
Co już zdołały przeżyć niejedno
I wszystkie prawdy książkowe bledną,
Przy piosenkowych tych prawdach paru
Rodem z ulicy, łóżka i baru
W refrenie pierwszym nucą, że rzucił
W refrenie drugim, że jednak wrócił
A na przygrywce szepczą do ucha
Popatrz, kochana, jak naród słucha
Nieraz mam dosyć tych sióstr kochanych
To pełnych wiary, to załamanych
Lecz zawsze wracam, na łeb na szyję
Do tych piosenek, z których się żyje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz